Tyle się mówi, że nie należy robić interesów z rodziną

Miał u nas robić łazienki kuzyn. U cioci zrobił super, u kogoś innego też dobrze, a u nas porażka. Ceny rynkowe, żeby rynkowo do nas podszedł i kicha. Przez miesiąc rozgrzebane dwie łazienki i tyle. Na dole nie ma tragedii, czyli da się to jakoś dokończyć (przez fachowca), natomiast górna to totalna porażka: kafelki nie dociągnięte do ściany, brak fugi, wanna wisi niczym nie podparta na nośniku styropianowym (to co miało być pod dnem wanny zostało wykorzystane jako "półka" za wanną), uchwyty przykręcone bez podkładek (a były w komplecie), a pod wanną (tam gdzie skończyły się kafelki) jest coś ziemiopodobnego, a o otworze rewizyjnym to chyba nie słyszał. Ta łazienka miała być priorytetem, by mogli montować pompę ciepła i piec, a lepiej nie mówić jak wygląda

Do tego bywał rzadko na budowie, a jak już był, to robił, jak widać, na odwal się. Może mu czymś podpadliśmy, że u innych robił dobrze, a u nas wręcz przeciwnie

Może to dlatego, że mu powiedziałam, że mnie wkurza (po tym montował wannę)? W każdym razie na następny dzień miał "podejrzenie zawału" i już się więcej u nas nie pojawił - dochodzi do siebie. Dziwne tylko, że jego mama nic o tym "zawale" nie wiedziała. My pilnie szukaliśmy fachowca "na wczoraj". Pierwszy maruda, drugi wydawał się ok, trzeci wycenił nas kosmicznie i jeszcze wszystko krytykował. Jak usłyszał, ze same malowałyśmy pokoje to stwierdził, że widać, że amator to robił, bo taka fuszerka i on nie wie jak można żałować kasy na wykończenie, skoro będziemy tam mieszkać przez długi czas. Ponieważ naszym zdaniem pojoje nie wyglądają tak źle, wkurzyłyśmy się na maksa i nawet gdyby był tani, to i tak byśmy go nie wybrały. Mam nadzieję, że pan nr 2 nie tylko wydaje się dobrym fachowcem, ale że się też takim okaże
Mieliśmy się przeprowadzać w najbliższym czasie, by siostrzeniec mógł dojeżdżać do nowej szkoły autobusem szkolnym, a musi pociągiem. Dobrze przynajmniej, że ma taką możliwość.
Oto wanna
Wyżaliłam się, to teraz czas na wiadomości ze świata zwierząt:
- świnie rozwrzeszczane jak nigdy - Cynthia podrzuciła nam dwie małe zmory; nauczyły resztę, że należy się drzeć wniebogłosy, a chlew jaki robią chyba będziemy opiewać w rodzinnych legendach
- Lucynka w piątek miała korektę, foch przeszedł jej dopiero w niedzielę; wieczorami dostaje leki na tarczycę, vit. C i trochę karmy ratunkowej i jak się trochę spóźnimy, to wychodzi z klatki i się na nas złości
- myszki ok poza Luną, u której pojawiła się ranka na grzbiecie; nie widzimy, żeby dwie pozostałe ją gryzły, więc podejrzewamy problemy dermatologiczne - wet w środę
I to by było na tyle. Fotki nieprędko
