V jak Vendetta i jej córeczka Via - kontynuacja już bez VV

[Ronek]

Wczoraj wieczorem, gdy podawaliśmy leki, była całkiem „przyćpana”, wzrok mętny, nawet nie protestowała. Dzisiaj juz troche lepsza, próbowała dziarsko walczyć ze strzykawka, nagrodę tez pochłonęła błyskawicznie. Wiec na razie wyglada dobrze. Apetyt ma, boby są. Ale bidna. Na razie jest oddzielona od przyjaciółeczek, póki rany takie świeże, bo z nimi nic nie wiadomo. I te dwa wygolone kwadraty po bokach

[sosnowa]

Wygląa to faktycznie okropnie. U nas Mysza tylko dwa dni była sama, bo ona nikomu by mnie pozwoliła sobie wygryźć szwów.

[porcella]

Ale dacie im się spotkać pod nadzorem? żeby się nie boczyły na rekonwalescentkę.

[Ronek]

Tak, jutro. Oczywiscie klatki stoją obok siebie, zeby mogły pogadać. Jesli wszystko bedzie ok, to może nawet juz jutro wieczorem wroci do stadka. Na razie po prostu sie boje, wystarczy ze jej smukła córeczka mocniej sie o nią oprze i problem gotowy. Gwałtownie uciekać tez nie powinna na razie.
Na wygolonych miejscach tak ladnie widac fałdki dobrze odżywionej swinki

[porcella]

I niedługo będą już nie tylko wygolone, ale również wygojone!

[Ronek]

Gdyby nie szwy na boczkach, to trudno byłoby uwierzyć, że ta świnka przeszła poważną operację półtorej doby temu. Tak bardzo walczy przeciwko podawaniu lekarstw!
Wczoraj była chwilę na wybiegu z koleżankami, bez ekscesów. Via ją powąchała, Grubcia obeszła ze wszystkich stron i to tyle.

[porcella]

No to doskonałe wiadomości!

[Ronek]

A dzisiaj to stawałyśmy słupka, nocowałyśmy już w klatce z koleżankami i w ogóle jesteśmy bardzo dzielną i zdrowiejącą świnką!

[sosnowa]

[porcella]

To się chwali!