Dziękujemy
Powiem Wam, że spanikowałam i wystraszyłam się, że Tola nie dojedzie do domu... Odebrałam ją tak jak zawsze - wybudzona, chodząca, uciekająca z transportera na ręce. Wracamy zawsze tak, że Tola siedzi na kolanach. Jak już wyjechaliśmy ze Szczecina to zaczęło ją rzucać. Najpierw delikatnie a później coraz mocniej tak, że przekrzywiała się na prawą stronę. Co się położyła to zaraz wstawała. To wyglądało podobnie jak przy czkawce albo próbie wymiotów. Ale zanim dojechaliśmy do domu to trochę to minęło a teraz już w ogóle nie widzę żeby ją rzucało. Zjadła przed chwilą 10 ml papki. Chciała jeść sama ze strzykawki ale nie była w stanie złapać jej pyszczkiem

Musiałam przytrzymać główkę i na siłę wepchnąć...
Ząb było grubszy od normalnego 1,5 raza więc mega duży. Widziałam ale nie zrobiłam zdjęcia...
Tak mi jej szkoda

Nie wiem czy jeśli w przyszłości znowu zrobi się jej ząb olbrzymi czy zdecyduję się na rwanie. Niby później jest ok ale po samym zabiegu widać, że bardzo cierpi... Jakby co to jutro mamy podać tramal.