Wróciłam wczoraj do domu - świnie jeszcze nie, tylko chlopcy Tymczasowi Pucki przyjechali. Wiem, że Loczki są ok, a o Mikrusach pogadamy z dr Olą.
Mój powrót natomiast nie jest triumfalny, bo między Afryką i Hiszpanią miałam dzień na podlanie dzialki i zlapalam kleszcza ze wszystkimi konsekwencjami, tj gorączka, antybiotyk, chirurg, dzisiaj lekarz od zakaznych, bo nie wiadomo, czy się nie przyplatala borelioza.
Tak, że witam serdecznie
