W wątku cisza bo cały mój wolny czas zajmuje Tola...
Tak sobie na spokojnie przemyślałam i po konsultacji z wetem (chyba ma mnie już dość bo co chwilę dzwonię

) uznaliśmy, że rezygnujemy z antybiotyku. Veraflox dostaje już 3 tygodnie więc może to sprawia, że nie je?

Skoro na wizycie wyszło, że wszystko jest tak jak należy to przyczyny trzeba szukać gdzie indziej. Tylko jeszcze pozostaje kwestia bólu...
Teraz mamy maść z antybiotykiem do wpuszczania w miejscu gdzie był ropień (na razie ropy nie widać), do tego jeszcze dostaje probiotyk, preparat na stawy (kradniemy Nutce

), kapsułki ziętka na wątrobę (tak profilaktycznie coby wszystkie leki nie uszkodziły jej wątroby) i tolfinę ale chyba też już z niej zrezygnuję. Tramalu nie dostaje już 3-4 dni i jakoś nie widzę żeby się gorzej czuła.
Po czwartkowej wizycie tak jakby czuła się lepiej. Tzn nie śpi jeszcze wyłożona tylko dalej siedzi skulona ale interesuje się tym co robi Nutka i próbuje jej z pyska wyciągać jedzenie. Nic jej się nie udaje bo znowu miała skorygowane siekacze (już miała starte na skos...) ale chociaż coś próbuje. I cały czas do mnie podbiega i staje na klatkę żeby dać jej jeść. Tylko, że jak daję to szybko rezygnuje, odstawiam do klatki a ona znowu czeka żeby coś jej dać. A ja już nie mam pomysłu bo ona je tylko ze strzykawki i np cykorii czy trawy jej nie starkuję
Dzisiaj muszę ją zważyć (aż się boję ile znowu schudła...) i może porobię jakieś zdjęcia.