U chłopaczków bez zmian- żyją sobie w zgodzie i pomaleńku rosną. Tonik nawet bardzo pomaleńku. Apetyty dopisują, są w stanie zjeść chyba każdą ilość trawy
![Szczęśliwy :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
. Z warzywami gorzej. Ropnie u Blejka na szczęście się nie odnawiają, ale też z jednej strony rana do końca się nie wygoiła.
Są niestety mocno uszkodzeni obaj. Widać to zwłaszcza wtedy, gdy się czymś zdenerwują albo zaaferują.
Nagrałam jakiś czas temu mikrofilmik Nie jest przyjemnie go oglądać, ale dla twardzieli publikuję:
https://www.youtube.com/watch?v=TnvDxfLDBT4
Na filmiku Tonik trochę się nakręcił i od razu widać, na czym polega ec.. Przypominam, że kiedy do mnie trafił, był zupełnie normalną świnką.. Mimo swej ułomności są kochani, naprawdę. Takie dwa gapcie, żyjące trochę we własnym świecie. Ale nie są tak zupełnie nieporadni: kiedy się wystraszą-mimo braku koordynacji ruchowej potrafią z rozpędu i bez pudła trafić do tunelu.
O adopcji na razie nie myślę.. Ciężko będzie znaleźć człowieka, który ma aż tak otwarte serce.
Ten krwiściąg, o którym pisałyście- wypróbuję, co mi szkodzi. Zgłębię temat jak się go stosuje i dawkuje. Zewnętrznie chyba bezpieczniej, bo jednak to maleńki organizm. Znaczy się Blejk.
Asita pisze:
Silje, ile Ty razy w tygodniu ciśniesz do Judyty?
Dżizas, nie zauważyłam pytania. Yyy.. Różnie bywa. Przeważnie jestem co 10-14 dni (choć przydałoby się częściej, ale to jednak dla mnie spora odległość). Mało kiedy jest sytuacja na tyle podbramkowa, bym była 2x w tygodniu, tak jak wtedy.