No właśnie apetyt tak nie do końca wraca.. I sama już nie wiem, czy to Veraflox był winien, czy nie. Ore nadal ratunkowej mówi zdecydowane "nie". Skubie trochę zieleniny, siana, płatków owsianych. Waga stanęła w miejscu. Dziś 774.
I nadal dokarmiam go na osobności. Zobaczymy, co dalej będzie.

Artu jest lepszy- widać, że jest aktywny, co chwila grzebie w misce lub siedzi w sanie. Zaczynam wierzyć, że będzie dobrze. Ale Tamu mnie martwi. Jakoś tak słabo garnie się do samodzielnego jedzenia. Ze strzykawki- jak cię mogę, ale bywało lepiej. Waga- 712. W przyszłym tygodniu (po świętach) będę jechała z nimi do Gdyni na kontrolę. Obawiam się, że ten bezoar u Tamu jeszcze się nie rozpuścił

.
Wspierające się wzajemnie dwa chuderlaki:
