Mam mały problem z Alfem. Zacznę od tego, że w poprzednim domu pastwiły się nad nim dzieci. Przygarnęłam go do siebie, był wydziczały. Uciekał, gryzł do krwi, piszczał i inne. Po roku czasu dużo się zmieniło, nie jest już taki aspołeczny. Jednak pozostaje nadal duży problem - szczypanie po rękach. Alf gryzie wszystko i wszystkich, kilkoma sposobami wyuczyliśmy go z gryzienia do krwi, ale nadal szczypie. Szczypie jak je, jak jest głaskany. Przy każdej czynności. Jak złapie za palucha to jeszcze ujdzie, ale jak trafi na przedramię, czy też w inne miejsce to ból niemiłosierny. Wiem, że nie jest zestresowany, cieszy się i piszczy, a jednak mimo tego gryzie - zostawia bąble na skórze.
Macie jakieś rady, co do tego jak mogę to wyeliminować? Próbowałam "odszczypywania", zaglądanie w ząbki i inne, ale nic nie skutkuje. Wiem, że jego psychika była pokiereszowana i to mocno, jednak przeszedł resocjalizację i jedynym problemem jaki z nim mamy to gryzienie - mnie, mamę, weterynarza. No wszystkich. Może to jakiś uraz? Wspomnienie, że ręce wyrywają, obcinają włosy? Poprzednia właścicielka podczas obcinania mu paznokci wyrwała mu jeden cały paznokieć...
Gryząca świnka
Moderator: Pulpecja
-
- Posty: 813
- Rejestracja: 28 lip 2013, 0:16
- Miejscowość: Zabrze
- Kontakt:
Re: Gryząca świnka
Kurcze, a próbowałaś smarować dłonie cytryną? Bo skutkuje to niby przy gryzieniu prętów (
) to może i tu poskutkuje
(Ale jak można śwince wyrwać pazurka?
)


(Ale jak można śwince wyrwać pazurka?



Re: Gryząca świnka
Z cytryną bywa różnie: moja Salucha uwielbia zjadać taśmę klejącą (najczęściej z kartonów). Jak nie dopilnuje i nie pochowam to na wybiegu pierwsza wyczuje "smakołyk". Smarowanie cytryną skutkuje tym, że najpierw ją ze smakiem zlizuje, po czym przystępuje do konsumpcji właściwej. Słyszałam, że limonka i grejpfrut dają lepsze rezultaty, nie próbowałam.
Re: Gryząca świnka
Zależy od świni 
Tylko jeszcze trzeba uważać, żeby się do oczka sok nie dostał
Pamiętam jak mi się świnia wyrywała przy wit C... i kropelka jej musnęła o oczko
Jak się bidulek przeraził, wtulił we mnie... 

Tylko jeszcze trzeba uważać, żeby się do oczka sok nie dostał

Pamiętam jak mi się świnia wyrywała przy wit C... i kropelka jej musnęła o oczko


Re: Gryząca świnka
Moja Gruba też często szczypie - mam ja od małego, z zoologa, więc chyba wcześniejsze warunki niekoniecznie muszą mieć na to wpływ. Jak była mała to gryzła paluchy jak ja głaskałam i szczypała skórę.
Gryzienia ją oduczyłam - kiedy widziałam, że bierze się za gryzienie brałam jej którąś przednią łapkę i wkładałam jej do pyszczka - i była zdziwiona, że jak to ją boli skoro mnie chciała dziabnąć
metoda "łopatologiczna" ale podziałało - po kilku dniach przestałą próbować gryźć. Ale szczypie dalej. Nie ciągle, ale np jak za długo siedzi na kolankach (dla niej "za długo" to już jakieś 15 minut
) to zaczyna szczypać co jej pod zęby podejdzie - rękę, dekolt, ramię, szyję (!). Po prostu łapie zębiskami i ciągnie do góry tak, że mi czasami skóra na 1 cm się "podnosi". Gruba jest u mnie juz dwa lata a szczypie cały czas - widać taka jej natura. Już pogodziłam sie z tym, że kolankowego prosiaka to z niej nie będzie i jak widzę, że bierze się do szczypania to od razu ja odkładam, bo nic na siłę
ale za to jak nie jest na kolankach to daje się głaskać godzinami... Chyba po prostu niektóre świnie już tak mają 
Edit: po minie Grubej widzę, że szczypie mnie z premedytacją i satysfakcją
ale skoro Twój prosiaczek robi to niezależnie od wszystkiego, to pewnie to zwykły odruch "bezwarunkowy", albo nie wie, że tak nie wolno - no bo niby skąd ma wiedzieć 
Gryzienia ją oduczyłam - kiedy widziałam, że bierze się za gryzienie brałam jej którąś przednią łapkę i wkładałam jej do pyszczka - i była zdziwiona, że jak to ją boli skoro mnie chciała dziabnąć




Edit: po minie Grubej widzę, że szczypie mnie z premedytacją i satysfakcją


Re: Gryząca świnka
Mój też szczypie, tyle, że nie puchnie ani nic. Po prostu bierze palca do pyśka, pomemła i wypluje
Nie boli więc mi to nie przeszkadza
Chyba, ze prosię upatrzy sobie akurat wargę 



-
- Posty: 813
- Rejestracja: 28 lip 2013, 0:16
- Miejscowość: Zabrze
- Kontakt:
Re: Gryząca świnka
Nie będę cytować bo zajęłoby to dwie strony.
Raz jak mnie ukąsił w szyję to myślałąm, że z bólu go zrzucę z siebie. Poważnie, czasem tak mu się uda złapać w takie miejsce, że nie ma bata. Musze popracować z cytryną albo grejfrutem - bo lepiej są u mnie dostępne niż limonka
Dosłownie nie mam sił na niego, prawie rok u mnie, a dalej to samo tylko w lższej wersji. Resocjalizację robiłam mu za pomocą pustej butelki i paneli podłogowych. Jak gryzł to strzelałam butelką, a żeby nie wyrywał się (bo był bardzo wydziczały w stosunku do człowieka to kładłam go na panele, których się boi, siadałam okrakiem i byłam tą osobą, do której gramolił się na ręce bo wiedział, że bezpecznie. Na gryzienie próbowałam też szczypania go w tyłek, jak mocno ugryzł do krwi to ja go mocno szczypałam, jak lekko to lekko. Tak oduczył się tego odruchu ataku bez powodu, jednak nie wiem co mu siedzi dalej w głowie, że po prostu szczypie - jakiś odruch bezwarunkowy czy co
Może nauczył się, że jak dzieciaki go "molestowały" i szarpały to, gdy ugryzł odkładali go do klatki
Czasem jak capnie to mam ślad jak po ugryzieniu komara. Jakbym musiała z nim iść do weterynarza to chyba tylko w kagańcu, bo mnie i wszytkich w koło by pozagryzał
Alf to świnka do biegania, chociaż wcale nie biega - idzie do kąta i leży. Szkoda mi go, nie chcę mieć do niego zrazy, nie chcę go też zaniedbywać w mizianiu (względem do miziania chłopaków) Nawet kilka sekund nie może być na rękach - szczypie, szczypie, szczypie, a jak tylko zobaczy że idzie do klatki to już gryzie na maxa wszystko co się da
A co do paznokcia to próbowali mu je obciąć, a że ma on ciemne paznokcie nie było widać ukrwienia, źle złapali, źle podcięli i wyrwał nogę, paznokieć został w cążkach
Raz jak mnie ukąsił w szyję to myślałąm, że z bólu go zrzucę z siebie. Poważnie, czasem tak mu się uda złapać w takie miejsce, że nie ma bata. Musze popracować z cytryną albo grejfrutem - bo lepiej są u mnie dostępne niż limonka


Może nauczył się, że jak dzieciaki go "molestowały" i szarpały to, gdy ugryzł odkładali go do klatki

Czasem jak capnie to mam ślad jak po ugryzieniu komara. Jakbym musiała z nim iść do weterynarza to chyba tylko w kagańcu, bo mnie i wszytkich w koło by pozagryzał

Alf to świnka do biegania, chociaż wcale nie biega - idzie do kąta i leży. Szkoda mi go, nie chcę mieć do niego zrazy, nie chcę go też zaniedbywać w mizianiu (względem do miziania chłopaków) Nawet kilka sekund nie może być na rękach - szczypie, szczypie, szczypie, a jak tylko zobaczy że idzie do klatki to już gryzie na maxa wszystko co się da

A co do paznokcia to próbowali mu je obciąć, a że ma on ciemne paznokcie nie było widać ukrwienia, źle złapali, źle podcięli i wyrwał nogę, paznokieć został w cążkach

Re: Gryząca świnka
Kleymore, a może po prostu po tym co przeszedł, zwyczajnie nie odpowiada mu dotyk reki bo ma zle wspomnienia, może potrzebuje znacznie więcej czasu? Jak tak sobie przypomnę Tequilę, to ona np przez dobry rok zwiewała przed ręką a na rękach nieruchomiała - dopiero po roku sama przychodzi (ale też nieufnie) i zaraz zwiewa. Ale juz daje się normalnie głaskać i się wyluzowała. A Gruba jakby mogła to by łaziła za mną zawsze i wszędzie i tylko dopomina sie drapania, ale broń Boże na rece bo zaczyna gryźć, więc rzadko ją biorę, bo skoro jej to nie sprawia przyjemności to bez sensu. Ale ma tez dni, że sama garnie się na kolana i moze leżeć u mnie godzinami
za świniami nie nadążysz, widać taki jego urok (albo faktycznie trauma), że nie lubi rąk. Daj mu czas, może z czasem sie przekona i nabierze ufności, a moze juz mu tak zostanie, bo chyba skutecznego i natychmiastowego rozwiązania nie ma na to. Może po prostu staraj się ograniczyć kontakt żeby wiedział, że dotyk reki to nie przymus, ani kara, ani zagrożenie
a miziać zawsze możesz jak np. leży w klatce albo w swoim ulubionym legowisku - niekoniecznie na kolanach, skoro to mu nie odpowiada, jak bedziesz go głaskała na kolanach na siłe, to może mu sie to później cały czas źle kojarzyć. Ja juz się pogodziłam ze zdaniem Grubej co do jej niechęci do "kolankowych" harców, uszanowałam, że tego nie lubi i nie traktuję tego w kategorii problemu tylko ot, charakteru świni.
ps a co do pazurów z Grubą mam podobny problem, zawsze przed wizytą u "manikiurzystki" kupuję jakąś eko-sałate i w godzinie "zero" podsuwam pod sam pyszczek - prosiak jest zaaferowany przysmakiem że nawet nie zauważa, że mu pazury obcinają


ps a co do pazurów z Grubą mam podobny problem, zawsze przed wizytą u "manikiurzystki" kupuję jakąś eko-sałate i w godzinie "zero" podsuwam pod sam pyszczek - prosiak jest zaaferowany przysmakiem że nawet nie zauważa, że mu pazury obcinają

-
- Posty: 813
- Rejestracja: 28 lip 2013, 0:16
- Miejscowość: Zabrze
- Kontakt:
Re: Gryząca świnka
Powiem Ci, że to u Alfa jest dziwne, że on przy głaskaniu piszczy i się cieszy, podlizuje, ale za chwilę mu się przypomni i capnie co ma pod pyszczkiem. W klatce nie da się pogłaskać bo ucieka. Nie ma ulubionego legowiska, woli iść się schować pod kładką, a weź go człowieku podgłaszcz, to ucieknie pod półkę. Ciągle albo ucieka albo szczypie
Już się powoli pogodziłam, że nie ma sposobu na niego. Mniej go miziam niż chłopaków, ale smutno mi z tego powodu bo przecież to nie jego wina, ze tak się kiedyś działo w domu, w którym był. Spróbuję jeszcze z tymi kwaśnymi, cierpkimi owocami i jak to nie pomoże to przestanę próbować. Będę miała 100 plastów na rękach i dalej będą głaski
Chyba, że ktoś ma tutaj jakieś inne pomysły? Chętnie z nich skorzystam 



Re: Gryząca świnka
Tak na chłopski rozum, skoro on sam nie chce głaskania, to nie powinno Ci być smutno - może po prostu nie lubi albo jeszcze nie zapomniał tamtych krzywd. Na moje najlepszym sposobem jest dużo cierpliwości, dużo czasu i uszanowanie zdania prosiaka odnośnie głaskania. Jak mówisz, że daje się głaskać tylko przez chwile, a później dziabie, to może spróbuj przez miesiac brać go na głaskanie powiedzmy na 1 minutę i odkładać zanim mu sie przestanie podobać i co miesiac wydłużać czas o kolejna minutę
żeby widział, że sam nie musi się dopominać o odstawienie go i żeby zauważył, ze nie ma o co walczyć bo sama go odkładasz. Może to by była jakas metoda 
a póki co do weta na obciecie pazurów polecam kupić dwie grube rękawice kuchenne żeby Ci palca czasem mały nerwus nie odgryzł


a póki co do weta na obciecie pazurów polecam kupić dwie grube rękawice kuchenne żeby Ci palca czasem mały nerwus nie odgryzł
