Kompletnie mi się obie rozłożyły - nie wiadomo skąd wątroba zatruta, Tosi do tego nerki od razu siadły, Funia lepiej, za to znów leukocyty podskoczyły. No i obie coraz chudsze... Nie wiem, o co chodzi, i bardzo się martwię. Dokarmiam Tosię, bo siedzi w kącie i jeść nie chce od wczoraj, dziś z rana u dr Magdy byłyśmy, ale jutro muszę dziewczyny zawieźć, żeby Tosia dostała kroplówę dożylnie. Dostała rano w MV na regenerację wątroby jakieś cudo i kroplówkę 10 ml, a drugą z wieczora podskórnie wstrzyknęłam w kompletnej desperacji i Tosia nawet nie pisnęła. Sodiazot, zentonil, wszystkim, co się da futruję. Funia je za siedmiu, ale chudnie za siedemnastu - osiwieję z nimi doszczętnie. Tosia zresztą też schudła przez ostatnie dwa tygodnie 270 g. Szkieleciki dwa
Echo zrobimy, jak już trochę się ogarną, bo dr Magda wysłuchała u Tosi jakieś szmery, ale nie była pewna, czy to nie to jej furczenie.
Foty wrzucę, jak stracę nieco fatalizmu.