Kiedyś Tola mi taki numer odwaliła. Ale to były minuty... Na szczęście byłam przy klatce. Jadła sobie trawę i nagle uciekła do norki. Strasznie się tam kręciła więc ją wyciągnęłam a ona już mdlała... Od razu dałam jej głowę w dół i wsadzałam palca do pyszczka. Była całkowicie bezwładna i nieprzytomna. Po chwili się ocknęła a usteczka miała całe blade. Ona też nie kaszlała... Może Mysza miała coś podobnego? Najważniejsze, że jest ok. Najgorsze są takie akcje bo nie wiadomo co to było i czy się nie powtórzy...
Trzymam bardzo mocno kciuki za dziewczyny
A Helutka chciała pomóc wetowi i sama sobie pościągała szwy