Sytuacja ma się tak: wyniki badań dobre, podwyższone limfocyty tylko. Malwinka dostała lek, ma brać przez dwa tygodnie, później kontrola. Gdyby się coś działo, mamy wracać. Pani dr Iza powiedziała, że mimo dobrych wyników badań, lepiej dmuchać na zimne, bo nie podoba jej się to, co zobaczyła na usg.
To teraz nie pozostaje mi nic innego jak opieka i obserwacja Malwinki.
I może w końcu ja wyzdrowieje, bo przeziębienie nie odstępuje mnie na krok...
WDT i uPROŚ, czyli Malwinka i czekoladowa Milka
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
- arma
- Posty: 146
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 15:28
- Miejscowość: Bielsko-Biała
- Kontakt:
- arma
- Posty: 146
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 15:28
- Miejscowość: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: WDT i uPROŚ, czyli Malwinka i czekoladowa Milka
No dobra, sytuacja u nas taka. Malwinka się ożywiła, ale wczoraj wieczorem jej coś odbiło i strasznie była agresywna. Atakowała Milke cały czas. A dziś dziewczyny tylko jedzą i śpią... nie wiem czy też się tak źle czują przez pogodę czy co ale moja mama już panikuje że coś się dzieje. A przecież jedzą I ganiaja się co jakiś czas.
Malwinka cały czas siedzi dziś w tunelu a Milka na sianku.
P.S. milce chyba się coś śniło bo właśnie nią rzuciło i się obudziła
Malwinka cały czas siedzi dziś w tunelu a Milka na sianku.
P.S. milce chyba się coś śniło bo właśnie nią rzuciło i się obudziła
- arma
- Posty: 146
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 15:28
- Miejscowość: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: WDT i uPROŚ, czyli Malwinka i czekoladowa Milka
Sytuacja u nas: dziewczyny się ożywiły, jedzą, biegają... Z Malwinką muszę iść do kontroli, ale nie wiem czy uda mi się w tym tygodniu. Najpierw ogarnę swoje szwankujace zdrowie ech...
Tutaj zdjęcie Malwinki. Kocham jej łapeczki
Tutaj zdjęcie Malwinki. Kocham jej łapeczki
- arma
- Posty: 146
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 15:28
- Miejscowość: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: WDT i uPROŚ, czyli Malwinka i czekoladowa Milka
O matko! Ale dawno nie pisałam! A tu się tyyyyle dzieje! No, może nie az tyle ale zawsze coś. To może po kolei?
Od grudnia walczymy o wątrobę Malwinki. Po lekach, które dostała i po kapsułkach dr Ziętka (dziękujemy, że Super Świstak ma je w ofercie! ) jest o niebo lepiej, niż było. Malwina jest ostatnio bardzo aktywna, ma apetyt, waga nie spada poniżej kilograma (a to dla niej super!). Nawet czasem popcorninguje! Ten 4 letni schab mnie czasem zaskakuje...
W tym tygodniu pojedziemy na badanie krwi, by sprawdzić stan wątroby. Tylko niech będzie cieplej, bo mi świnia zamarznie!
A koleżanka Milka zdrowa, grubiutka (całe 1175 gramów). Dr Iza śmiała się, że to umięśniona świnka i że pewnie dużo ćwiczy, nie to co Malwina. Jest straszną gadułą i nadal ucieka przed wszystkimi, ale jej ciekawość czasami wygrywa nad strachem. Świetnie dogaduje się z Malwiną, są małe zgrzyty, ale generalnie - jest miłość i mizianie się nawzajem.
Milka już rok jest z nami! A za miesiąc będzie 4 rocznica jak Malwinka jest ze mną! Jak ten czas leci... Niedługo moje świnie to druhnami będą!
Dam znać co z Malwinką. Trzymajcie kciuki za jej wątrobę. Ten prosiak jest tak silny i ma taką wolę życia, że zachwyca mnie tym każdego dnia. Ona tak łatwo się nie podda.
Mam masę zdjęć, postaram się coś dodać. Bardziej aktywna jestem na Instagramie (szczególnie Insta Stories) i Facebooku na grupie Świnki Morskie. Jakby ktoś chciał popatrzeć czy poczytać - zapraszam.
Instagram: art_emis94
Od grudnia walczymy o wątrobę Malwinki. Po lekach, które dostała i po kapsułkach dr Ziętka (dziękujemy, że Super Świstak ma je w ofercie! ) jest o niebo lepiej, niż było. Malwina jest ostatnio bardzo aktywna, ma apetyt, waga nie spada poniżej kilograma (a to dla niej super!). Nawet czasem popcorninguje! Ten 4 letni schab mnie czasem zaskakuje...
W tym tygodniu pojedziemy na badanie krwi, by sprawdzić stan wątroby. Tylko niech będzie cieplej, bo mi świnia zamarznie!
A koleżanka Milka zdrowa, grubiutka (całe 1175 gramów). Dr Iza śmiała się, że to umięśniona świnka i że pewnie dużo ćwiczy, nie to co Malwina. Jest straszną gadułą i nadal ucieka przed wszystkimi, ale jej ciekawość czasami wygrywa nad strachem. Świetnie dogaduje się z Malwiną, są małe zgrzyty, ale generalnie - jest miłość i mizianie się nawzajem.
Milka już rok jest z nami! A za miesiąc będzie 4 rocznica jak Malwinka jest ze mną! Jak ten czas leci... Niedługo moje świnie to druhnami będą!
Dam znać co z Malwinką. Trzymajcie kciuki za jej wątrobę. Ten prosiak jest tak silny i ma taką wolę życia, że zachwyca mnie tym każdego dnia. Ona tak łatwo się nie podda.
Mam masę zdjęć, postaram się coś dodać. Bardziej aktywna jestem na Instagramie (szczególnie Insta Stories) i Facebooku na grupie Świnki Morskie. Jakby ktoś chciał popatrzeć czy poczytać - zapraszam.
Instagram: art_emis94
- arma
- Posty: 146
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 15:28
- Miejscowość: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: WDT i uPROŚ, czyli Malwinka i czekoladowa Milka
I już lipiec. Czas ucieka (dosłownie) jak przez palce, ale chcę zatrzymać się na chwilkę i napisać co i jak w świńskim świecie Drużyny M.
Drużyna M. zmieniła miejsce zamieszkania na bliżej gabinetu weterynaryjnego (to jest ogromny plus!). Przybyło także trochę sług, które na każde skinienie moich marudnych panienek dostają to, czego chcą - żarcie. Czasami nawet ja nie mam kiedy karmić świnek, bo wszyscy chcą je obsłużyć, karmić i głaskać.
Tak jak pisałam ostatnio, Malwinka w marcu miała jeszcze drobne problemy z wątrobą. Póki co - wygraliśmy! Wątroba zdrowa! I Malwinka zdrowa ale jest małe "ale". Ostatnie kilka tygodni to był dla mnie KOSZMAR. Nie spałam w nocy, bo bałam się, że rano zastanę zimną Malwinkę (do tego nie było dr Izy do 15 lipca). Malwinka miała problemy z bobami (robiła o połowę mniejsze), była cały czas spuszona, markotna, przestała wychodzić z klatki, a do tego... Miała apetyt a leciała z wagi. Pierwsza myśl - wątroba. Druga "Nie no, skoro ma apetyt, a chudnie to chyba tarczyca?". Czekałam cierpliwie aż wróci dr Iza, od razu w poniedziałek zabrałam Malwinkę na wizytę. Pierwszy raz od dłuższego czasu Malwinka została przebadana wzdłuż i wszerz. I oczywiście znów przy pobieraniu krwi była masakra, Malwina mnie ugryzła (dosyć mocno), obsikała i zabobiła pół gabinetu. Nie dziwię się jej, chciała bronić się ze wszystkich stron Wieczorem dostaliśmy wyniki badań i faktycznie, mamy mały problem z tarczycą. Dr Iza mówiła, że na razie obserwujemy, jej wyniki tarczycowe nie są na tyle wysokie, by dać jej leki (i dodatkowo obciążać wątrobę, która swoje przeszła). Za miesiąc kontrola krwi, no chyba, że będzie nadal lecieć z wagi. Początkiem czerwca Malwina ważyła 1050 gram, dziś waga waha się między 950 a 920 gram. Nadal nie wychodzi z klatki, nie chce biegać nawet jak ją siłą wyciągnę, a to spowodowało, że Milka też nie wychodzi z klatki (bo zawsze biegała z Malwinką, samej jej się nie chciało). Dlatego postanowiliśmy z moim TŻ o likwidacji klatki na rzecz coś w stylu Cavia Creative (do dyspozycji mamy 140x100 cm powierzchni, czyli o wiele więcej miejsca niż mają w klatce). W tym tygodniu powinniśmy zacząć mały remanent (tak, będą zdjęcia).
Co do Mileczki. Powoli zmienia się nam w kuleczkę (1208 gramów), jest zdrowa, ale musi dużo biegać (na usg brzuszka miała dosyć dużo osadu w moczu) i pić. Poza tym, jest ok.
A teraz dla osłody trochę fotek dziewczyn:
"Duża, gdzie ja jestem?!"
"Look at my sexi lips!"
To zdjęcie pozostawię bez komentarza
Leweł
Omniomniomniom
Drużyna M. zmieniła miejsce zamieszkania na bliżej gabinetu weterynaryjnego (to jest ogromny plus!). Przybyło także trochę sług, które na każde skinienie moich marudnych panienek dostają to, czego chcą - żarcie. Czasami nawet ja nie mam kiedy karmić świnek, bo wszyscy chcą je obsłużyć, karmić i głaskać.
Tak jak pisałam ostatnio, Malwinka w marcu miała jeszcze drobne problemy z wątrobą. Póki co - wygraliśmy! Wątroba zdrowa! I Malwinka zdrowa ale jest małe "ale". Ostatnie kilka tygodni to był dla mnie KOSZMAR. Nie spałam w nocy, bo bałam się, że rano zastanę zimną Malwinkę (do tego nie było dr Izy do 15 lipca). Malwinka miała problemy z bobami (robiła o połowę mniejsze), była cały czas spuszona, markotna, przestała wychodzić z klatki, a do tego... Miała apetyt a leciała z wagi. Pierwsza myśl - wątroba. Druga "Nie no, skoro ma apetyt, a chudnie to chyba tarczyca?". Czekałam cierpliwie aż wróci dr Iza, od razu w poniedziałek zabrałam Malwinkę na wizytę. Pierwszy raz od dłuższego czasu Malwinka została przebadana wzdłuż i wszerz. I oczywiście znów przy pobieraniu krwi była masakra, Malwina mnie ugryzła (dosyć mocno), obsikała i zabobiła pół gabinetu. Nie dziwię się jej, chciała bronić się ze wszystkich stron Wieczorem dostaliśmy wyniki badań i faktycznie, mamy mały problem z tarczycą. Dr Iza mówiła, że na razie obserwujemy, jej wyniki tarczycowe nie są na tyle wysokie, by dać jej leki (i dodatkowo obciążać wątrobę, która swoje przeszła). Za miesiąc kontrola krwi, no chyba, że będzie nadal lecieć z wagi. Początkiem czerwca Malwina ważyła 1050 gram, dziś waga waha się między 950 a 920 gram. Nadal nie wychodzi z klatki, nie chce biegać nawet jak ją siłą wyciągnę, a to spowodowało, że Milka też nie wychodzi z klatki (bo zawsze biegała z Malwinką, samej jej się nie chciało). Dlatego postanowiliśmy z moim TŻ o likwidacji klatki na rzecz coś w stylu Cavia Creative (do dyspozycji mamy 140x100 cm powierzchni, czyli o wiele więcej miejsca niż mają w klatce). W tym tygodniu powinniśmy zacząć mały remanent (tak, będą zdjęcia).
Co do Mileczki. Powoli zmienia się nam w kuleczkę (1208 gramów), jest zdrowa, ale musi dużo biegać (na usg brzuszka miała dosyć dużo osadu w moczu) i pić. Poza tym, jest ok.
A teraz dla osłody trochę fotek dziewczyn:
"Duża, gdzie ja jestem?!"
"Look at my sexi lips!"
To zdjęcie pozostawię bez komentarza
Leweł
Omniomniomniom
Ostatnio zmieniony 23 lip 2018, 9:44 przez arma, łącznie zmieniany 1 raz.
- Siula
- Posty: 4007
- Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
- Miejscowość: Tarnowo Podgóne
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: WDT i uPROŚ, czyli Malwinka i czekoladowa Milka
Śliczne dziewczynki Dużo zdrówka dla Was
- arma
- Posty: 146
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 15:28
- Miejscowość: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Gdzieś za Tęczowym Mostem
Zgrywając dzisiaj zdjęcia prosiaków na telefon* przeglądałam zdjęcia świnek, które towarzyszyły mi przez kilka ostatnich lat. Będzie trochę historii, jak kogoś ciekawi, zapraszam.
*Uwaga, sam folder Malwinki i Mileczki (prowadzony od marca ubiegłego roku) ma prawie 600 zdjęć. Ze wszystkich folderów, które posiadam, chcę zrobić fotoksiążki.
1. Rozi
Moja pierwsza świnka, rozetka, trikolorek. Dostałam ją na 9 urodziny, była sama, na ziarnach, żyła 7 lat i nigdy nie była u weta (więcej grzechów nie pamiętam, ale za to chyba mam już oddzielne miejsce w piekle ). Moja świadomość wtedy była znikoma, wiadomo, wszystkiego dowiadywałam się od mamy, a jedyne informacje o świnkach czytałam z książek z serii Hobby - Świnka Morska (taka zielona, jeśli dobrze pamiętam). Mimo wszystko była kochaną świnką, bardzo tulaśną, lubiła być głaskana i przytulana. Moja mama bardzo przeżyła jej śmierć (jak każdego prosiaka, który później do mnie trafił), ja to raczej przeżywałam w sobie, ale po śmierci Rozi przez następne 4 lata nie miałam żadnego zwierzątka. I w sumie to był błąd. Być może byłabym nieco innym człowiekiem, gdyby właśnie w okresie tych kilku lat miałabym zwierzątko. Ale to nie miejsce i czas na takie żale, było, minęło. Po Rozi pozostało mi bardzo mało zdjęć, zaledwie kilka (kto wtedy myślał o robieniu miliona zdjęć śwince? Nawet mało kto miał aparat fotograficzny... ';) ale najważniejsze są w sumie dla mnie wspomnienia.
Edit: Ten biały trójkącik na pyszczku był znakiem drogowym. Jak było ciemno i trzeba było wchodzić do pokoju po omacku, to co było widać? Biały trójkącik!
Jedyne zdjęcie, gdzie Rozi jest cała
A to moje ulubione. Nie jestem fotografem (i nie potrafię robić zdjęć), ale ilekroć patrzę na to zdjęcie, to jestem zahipnotyzowana.
2. Bunia aka Esmeralda.
Zdjęć Buniaczka dawałam już w tym wątku (jest też wątek o niej i Malwince). Rok 2014. Kilka osób zaczęło mnie nakłaniać na zwierzątko (nie bez przyczyny), a koleżanka podesłała mi stronę do SPŚM. Biłam się z myślami, czy warto, czy jestem na tyle dobra by dać dom świnkom (ja nadal o nich mało wiedziałam). Szybka decyzja, zgoda mamy, zamawianie klatki i w końcu wiadomość do Cynthi w sprawie Malwinki i Buni. W sumie nie wiem kto mnie urzekł bardziej, ale chyba obie. Bunia - puchata kulka, Malwinka - maleńki szkrabek. No i trach! Od tego czasu jestem zaświniona! Buniaczek był cudowną (głośną) świnką, skradła serce mojej mamy (tak, bardzo cierpiała po odejściu Buni) i GŁOŚNO domagała się o jedzenie. I te oczy! Guziczki dwa. Bunia swoje przeszła, miała ciężki żywot, ale na sam koniec swojego życia zaznała dużo miłości, ciepła, bezpieczeństwa i jedzenia.
Edit: przypomniała mi się sytuacja, w której śmiałyśmy się z mamą, że Bunia to nasz taki mały termometr. Kiedy jej uszka robiły się czerwone to znak, że jest upał i/lub gorąco. Jak były normalne, różowe - jest normalna temperatura.
Ukochane zdjęcie <3
Te oczy! Jak to moja mama mówiła: ona miała takie mądre oczka!
Biała dama
3. Danusia
I przyszedł rok 2016. Kiedy zmarła Bunia, trzeba było zastanowić się nad nową świnką. Stwierdziłam, że spróbuję kupić świnkę z hodowli (zarejestrowanej w CCP). I przyjechała! Ruda, piękna, duża kluska. Dzika jak nie wiem co. Dawno nie widziałam tak strachliwej, tak przerażonej świnki. Nigdy przez to nie zakolegowała się z Malwinką i do samego końca bała się wszystkich i wszystkiego co się rusza. Pomimo tego jednak była oczkiem w głowie moich najbliższych i znajomych (bo w końcu rude jest piękne i kochane!). Przeżyła u mnie rok. Odeszła 28 lutego 2017 w gabinecie weterynaryjnym. Walczyłam o jej życie do samego końca, prowadząc nocne rozmowy z dr Izą, jeżdżąc, dokarmiając. Niestety, było za późno. Prawdopodobnie przyczyną śmierci był czynnik genetyczny oraz azotany w jedzeniu (padła wątroba). Od tamtej pory jestem bardzo zdystansowana do hodowlanych świnek. Być może źle trafiłam... Ale po dziwnych rozmowach zarówno z właścicielką hodowli jak i z innymi ludźmi (którzy mnie ostrzegali akurat przed tą hodowlą) dałam sobie spokój. Znów musiałam szukać koleżanki dla Malwinki, tym razem już stwierdziłam, że na pewno będzie to adopcja. I tak trafiłam na Mileczkę (aka Mrówka).
Historia wyjazdu po Mileczkę, łączenia, a także całej Czekoladowej historii zostawię na kiedyś. Bo w sumie... Moje nastawienie akurat do tej świnki jest specyficzne i to materiał na osobny post.
Kilka zdjęć rudej...
Uszka!
Kluska
"Ruda wcina jak szalona..."
*Uwaga, sam folder Malwinki i Mileczki (prowadzony od marca ubiegłego roku) ma prawie 600 zdjęć. Ze wszystkich folderów, które posiadam, chcę zrobić fotoksiążki.
1. Rozi
Moja pierwsza świnka, rozetka, trikolorek. Dostałam ją na 9 urodziny, była sama, na ziarnach, żyła 7 lat i nigdy nie była u weta (więcej grzechów nie pamiętam, ale za to chyba mam już oddzielne miejsce w piekle ). Moja świadomość wtedy była znikoma, wiadomo, wszystkiego dowiadywałam się od mamy, a jedyne informacje o świnkach czytałam z książek z serii Hobby - Świnka Morska (taka zielona, jeśli dobrze pamiętam). Mimo wszystko była kochaną świnką, bardzo tulaśną, lubiła być głaskana i przytulana. Moja mama bardzo przeżyła jej śmierć (jak każdego prosiaka, który później do mnie trafił), ja to raczej przeżywałam w sobie, ale po śmierci Rozi przez następne 4 lata nie miałam żadnego zwierzątka. I w sumie to był błąd. Być może byłabym nieco innym człowiekiem, gdyby właśnie w okresie tych kilku lat miałabym zwierzątko. Ale to nie miejsce i czas na takie żale, było, minęło. Po Rozi pozostało mi bardzo mało zdjęć, zaledwie kilka (kto wtedy myślał o robieniu miliona zdjęć śwince? Nawet mało kto miał aparat fotograficzny... ';) ale najważniejsze są w sumie dla mnie wspomnienia.
Edit: Ten biały trójkącik na pyszczku był znakiem drogowym. Jak było ciemno i trzeba było wchodzić do pokoju po omacku, to co było widać? Biały trójkącik!
Jedyne zdjęcie, gdzie Rozi jest cała
A to moje ulubione. Nie jestem fotografem (i nie potrafię robić zdjęć), ale ilekroć patrzę na to zdjęcie, to jestem zahipnotyzowana.
2. Bunia aka Esmeralda.
Zdjęć Buniaczka dawałam już w tym wątku (jest też wątek o niej i Malwince). Rok 2014. Kilka osób zaczęło mnie nakłaniać na zwierzątko (nie bez przyczyny), a koleżanka podesłała mi stronę do SPŚM. Biłam się z myślami, czy warto, czy jestem na tyle dobra by dać dom świnkom (ja nadal o nich mało wiedziałam). Szybka decyzja, zgoda mamy, zamawianie klatki i w końcu wiadomość do Cynthi w sprawie Malwinki i Buni. W sumie nie wiem kto mnie urzekł bardziej, ale chyba obie. Bunia - puchata kulka, Malwinka - maleńki szkrabek. No i trach! Od tego czasu jestem zaświniona! Buniaczek był cudowną (głośną) świnką, skradła serce mojej mamy (tak, bardzo cierpiała po odejściu Buni) i GŁOŚNO domagała się o jedzenie. I te oczy! Guziczki dwa. Bunia swoje przeszła, miała ciężki żywot, ale na sam koniec swojego życia zaznała dużo miłości, ciepła, bezpieczeństwa i jedzenia.
Edit: przypomniała mi się sytuacja, w której śmiałyśmy się z mamą, że Bunia to nasz taki mały termometr. Kiedy jej uszka robiły się czerwone to znak, że jest upał i/lub gorąco. Jak były normalne, różowe - jest normalna temperatura.
Ukochane zdjęcie <3
Te oczy! Jak to moja mama mówiła: ona miała takie mądre oczka!
Biała dama
3. Danusia
I przyszedł rok 2016. Kiedy zmarła Bunia, trzeba było zastanowić się nad nową świnką. Stwierdziłam, że spróbuję kupić świnkę z hodowli (zarejestrowanej w CCP). I przyjechała! Ruda, piękna, duża kluska. Dzika jak nie wiem co. Dawno nie widziałam tak strachliwej, tak przerażonej świnki. Nigdy przez to nie zakolegowała się z Malwinką i do samego końca bała się wszystkich i wszystkiego co się rusza. Pomimo tego jednak była oczkiem w głowie moich najbliższych i znajomych (bo w końcu rude jest piękne i kochane!). Przeżyła u mnie rok. Odeszła 28 lutego 2017 w gabinecie weterynaryjnym. Walczyłam o jej życie do samego końca, prowadząc nocne rozmowy z dr Izą, jeżdżąc, dokarmiając. Niestety, było za późno. Prawdopodobnie przyczyną śmierci był czynnik genetyczny oraz azotany w jedzeniu (padła wątroba). Od tamtej pory jestem bardzo zdystansowana do hodowlanych świnek. Być może źle trafiłam... Ale po dziwnych rozmowach zarówno z właścicielką hodowli jak i z innymi ludźmi (którzy mnie ostrzegali akurat przed tą hodowlą) dałam sobie spokój. Znów musiałam szukać koleżanki dla Malwinki, tym razem już stwierdziłam, że na pewno będzie to adopcja. I tak trafiłam na Mileczkę (aka Mrówka).
Historia wyjazdu po Mileczkę, łączenia, a także całej Czekoladowej historii zostawię na kiedyś. Bo w sumie... Moje nastawienie akurat do tej świnki jest specyficzne i to materiał na osobny post.
Kilka zdjęć rudej...
Uszka!
Kluska
"Ruda wcina jak szalona..."
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: WDT i uPROŚ, czyli Malwinka i czekoladowa Milka
Jakie piękne te wszystkie świnki.
Co do pierwszej, Rozi, panny urody nieprzeciątnej bardzo, skoro zyła tak długo, to nie musisz sobie nic wyrzucać. widocznie miałą dobrze. Oby wszystkim tak było na świecie,.
Co do pierwszej, Rozi, panny urody nieprzeciątnej bardzo, skoro zyła tak długo, to nie musisz sobie nic wyrzucać. widocznie miałą dobrze. Oby wszystkim tak było na świecie,.
- arma
- Posty: 146
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 15:28
- Miejscowość: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: WDT i uPROŚ, czyli Malwinka i czekoladowa Milka
Miała dobrze Przy każdej istocie staram się dać z siebie tyle ile mogę, lecz nie zawsze mogę uniknąć błędów. Też sobie myślę - a raczej mam nadzieję - żeby wszystkie zwierzątka miały dobrze.
- arma
- Posty: 146
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 15:28
- Miejscowość: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Lustrzankowe Love
Jako, że pożyczyłam lustrzankę (Canon EOS 70D), testuję! Jestem zachwycona niektórymi zdjęciami.
Edit: Dziś Malwinka miała pobieraną krew (tarczyca). Jutro wyniki. Martwi mnie trochę jej zachowanie, waga na szczęście w miarę stabilna: między 920 a 940 gramów. Ale jest strasznie agresywna do wszystkich, a głównie do Milki. Ech. Żal mi jej. Ale robię wszystko, co mogę, by jej ulżyć. Miejmy nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
Milczeka
Ten pycholek trzymała w górze przez ok. 3 minuty, tak jakby mi pozowała!
Malwinka
Edit: Dziś Malwinka miała pobieraną krew (tarczyca). Jutro wyniki. Martwi mnie trochę jej zachowanie, waga na szczęście w miarę stabilna: między 920 a 940 gramów. Ale jest strasznie agresywna do wszystkich, a głównie do Milki. Ech. Żal mi jej. Ale robię wszystko, co mogę, by jej ulżyć. Miejmy nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
Milczeka
Ten pycholek trzymała w górze przez ok. 3 minuty, tak jakby mi pozowała!
Malwinka