No ja właśnie też się zastanawiam. Jedna Burakura twierdziła uparcie, że ona jest chora. A ja gĺupia czekaĺam na termin usg i zwlekałam z wizytą. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że nawet w MV obie wetki potwierdzają, że nic nie widać było jeszcze w czwartek. Wczoraj to już owszem bo miała duszmości i charczała.
Dostała całą baterię leków, w tym furosemid. Wzdęta okropnie bo łyka powietrze. Już rozumiem skąd takie wzdęcia miał Euzebiusz...... porównanie jest źródĺem niepokoju, ale Kresyda w ciągu ostatnich dwóch miesięcy pięknie przybrała na wadze do 950g a on za nic nie mógł. Znaczy raczej co innego im było........ Bo początkowo bałam się i tego.... Jeszcze echo pokaże, co tam w tej klatce się wyczynia. Piersiowej.
Apki wyniki krwi ogólnie bardzo dobre. Nerki ok. Czyli na usg raczej ślady po czymś niż stan obecny. Ale do obserwacji. Natomiast masakryczna tarczyca. Wyjaśniło się to tycie. Euthyrox wjeżdża na scenę.
Chyba w poniedziałek zabiorę do MV Grubego jak będę jechała z Otonią.

jeszxze on pozornie zdrowy został.
Jadąc wczoraj taksówką do MV w tygodniu, w którym były dwa usg u Marcińskiego, rtg, badanie krwi i trzy wizyty u weta plus transport, podliczyłam się. Kurtka 10 lat. Bluzka 8. Spódnica 14. Buty 5. O reszcie przez wrodzoną subtelność zmilczę. Zero makijażu. Włosy z odrostami obcięte samodzielnie. Okulay od roku do wymiany. Pazury osobiście ....... obcięte. Satysfakcja, samoakceptacja, szczęście (wyjąwszy niepokój o świnie) plus spełnienie 100%. Znaczy jest ok.
