Fotki będą, bo jest śliczny i chcę go obfocić z każdej strony!
Waży już 375g - także bardzo ładnie przybiera - 2 dni, 20 gram! Odkryłam, że maluch ma wystającą, maciupką pępowinę. Jakie to śmieszne jest. On cały jest przezabawny - skaczę, fruwa po klatce. Żałuję, że Tościk nie będzie miał okazji się z nim zaprzyjaźnić.
Wczoraj mnie rozbroili obaj. Włączam suszarkę, a tu nagle kwik okropny! Patrzę, a tu Nachos biegnie do krat i sprawdza czy z maluchem wszystko w porządku.

No wydarł się tak, że, aż się przeraziłam.
Zaczął jeść CC ładnie - co mnie cieszy. Nie pije, co prawda. Może jak wskoczy już do Nachosa to zacznie pić. W hodowli mieli poidło, więc teoretycznie powinien umieć z niego korzystać, no ale. Zapoznał się już z kapciochem - którego na początku się wystraszył, ale widziałam w nocy, że już się tam wyleguje. Czuje, że fajny chłopak z niego wyrośnie.
Nachos już się praktycznie nie drapie - tzn, drapie się tak jak świnie drapią się normalnie. Na pewno nie jest to już obsesyjne drapanie jak przedtem. Skóra czyściutka, żadnych placków, ani nic. Chociaż ja w ogóle nie wiem, czy to był placek, czy po prostu mokre futerko mu się zlepiło wtedy od tego drapania i mu po prostu skóry nie zaczęło być widać więcej.
Też właśnie tak jak pisała mi martuś, ja nie wiem, czy w ogóle był sens go stresować tym psikaniem, bo przecież grzyby normalnie są wszędzie - a skóry jako tako nie zaatakował. Sama już nie wiem

Zaczynam myśleć, że to wszystko po prostu było behawioralne, spowodowane odejściem Tosta.