Dziś mija tydzień odkąd maluchy są z nami i dokładnie miesiąc od ich urodzin. Chłopcy są cudowni. Z każdym dniem zakochujemy się w nich coraz bardziej a oni zaczynają się czuć, jak u siebie w domu.
Każdy dzień zaczyna się od ich gonitw i podskoków. Takiego radosnego popkornigu w wykonaniu prosiaczków nie widziałam już dawno. Prentis - u nas Baton, zwykle pierwszy zaczyna gonitwę. Jest mniejszy, szybszy odrobinę bardziej radosny. Ale Prince Polo - Bąbel szybko do niego dołącza. Baton jest też małym łobuzem, bo to on najczęściej gwałci brata

który niewiele sobie z tego robi

Chłopcy są nierozłączni. Kiedy tylko wyjmę jednego z klatki zaczynają do siebie gadać i wzajemnie się nawołują. U żadnej z moich wcześniejszych świnek tego nie zauważyłam. Śpią razem w kieszonce hamaka i dzielą się norką. Cudownie się na nich patrzy.
Chętnie zjadają wszystko, co dostają i poznają nowe smaki. Przybierają na wadze. Baton troszkę wolniej - ma 298g, a z Bąbla robi się już mała kluseczka - 341g. Bąbel jest też zdecydowanie spokojniejszy na kolanach. Baton nie może usiedzieć ani chwili i najchętniej już by biegł przed siebie. To takie małe świńskie ADHD I przypuszczam że właśnie przez te gonitwy wolniej tyje, bo przy misce też widzę go częściej niż Bąbla.
A na koniec jeszcze troszkę zdjęć maluchów

Bąbelek

Maluchy razem

Najlepiej schować się pod brata
