Moja też
Nasz samiec kastrat oscyluje między 1400 a 1500 z przechyłem w prawo
Jestem zdania, że wetkii przenoszą swoją obsesję na punkcie odchudzania na zwierzaki, którym dodatkowe dekagramy bardzo się przydają na wypadek choroby.
Faktycznie jest chudzinką ta wetka. Ale trzeba oddać jej sprawiedliwość, chyba kieruje się jednak troską o zwierzaki i doświadczeniem zawodowym. Na profilu swojego gabinetu na Fb (Gabinet weterynaryjny Synergia w dniu 2 lipca br.) zamieściła drastyczne zdjęcia z sekcji opasłego króliczka i wyczerpujący komentarz. Odsyłam, bo daje do myślenia.
Słuchajcie, mój Toffik to duża i gruba świnia jest. 1600g. Też jeden wet twierdził że trzeba go odchudzić, tak do 1100g.
Potem przyszedł zabieg, świnek nie jadł sam przez prawie miesiąc. Spadł do 950g.
To gdyby ważył 1100 to nie wiem czy by coś z niego zostało....
<obecnie, pół roku po tej historii znowu waży 1550 >
Mój Wiedźmin też jest ogromny. Ale fakt faktem. Chora świnia chudnie. Grubsza ma większe szanse. Nie wiem nic o królikach, ale szczere mówiąc o zgodnie grubej świń i z powodu otyłości nie słyszałam
Uspokajam, Morfeusz ciągle ma pełny brzuszek. Ta waga, to taka jego uroda. Pamiętam swój szok, kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy i wzięłam na ręce po moim filigranowym peruwianku Pepusiu. Ten ważył w porywach 800 g, mimo że był mistrzem pochłaniania i raz najadł się tak, że wyglądał jak nadmuchana rękawiczka lateksowa (wyjeżdżając do wieczora podałam mu obiad niedługo po śniadaniu, a on potraktował go jak dokładkę) Lubię ten mój morfeuszowy kawałek świnki
Witajcie! Z wielkim bólem informuję, że wczoraj Zefirek po 1,5 miesiąca leczenia pobiegł za TM po jednym ze swoich paskudnych ataków. Mam nadzieję, że chociaż bardzo krótko, był szczęśliwy. Piękny świnek, szkoda że urodził się pod jakąś parszywą gwiazdą