Niestety wieści mam tragiczne.
Od początku miesiąca z Kapslem było kiepsko. Spuchł, był osowiały, nie jadł.
U weta zdjęcie rtg pokazało zatkane jelita i kulkę, którą moja pani wet wzięła za pełny pęcherz. Leki, karma ratunkowa i po 2 dniach puściło. Świnek zaczął chodzić, jeść. Wyglądało na to, że wszystko w porzadku. Choć dalej był osowiały, ale było gorąco. Następna wizyta u weta na kontrolę z obojgiem była wczoraj. Martwił mnie stan jego oczu, ropiały trochę. Dostał kropelki i ogólnie było ok.
Po powrocie i zmianie klatki wzięłam Kapselka na ręce. Zaczął piszczeć i dziwnie podskakiwać. Szybko do transportera i znów do weta. Niestety nie zdążyłam, Kapselek odszedł.

Po sekcji okazało się, że miał ropień między pęcherzem i jelitem. Z perforacją jelita. Nieoperacyjny. To była ta kulka wzięta na zdjęciu rtg za pęcherz. Nic się nie dało zrobić.
Gypsy dalej leci sierść, więc dostaje antygrzybiczne i na pasożyty miejscowo. Plus kąpiele. Pod lampą uv nie świeci. Ostatnia dawka 06.08. Zobaczymy co dalej.
Przeżyła bardzo odejście Kapsla, pół nocy gadała do siebie. Trzeba będzie szukać kolejnego towarzysza życia dla niej. Echhhh...