Już w domu to mogę na spokojnie opisać.
Nutce (tak jak myślałam...) zrobił się ropień od tego dziwnego siekacza. Prawdopodobnie będzie on do wyrwania bo trochę się rusza i są przy nim znowu te kostne narośle. Na razie obserwujemy, jeśli ropa się nazbiera to ściągamy i oczywiście kłujemy penicyliną

Muszę sobie w kalendarzu rozpisać która kiedy ma zastrzyk bo Tola leci co 3 dni a Nutka na razie co 2 dni.
Z Toli doktor jest bardzo zadowolony. Oczko jest już tak ładne, że doktor zapomniał, że coś było nie tak i dopiero skojarzył jakie było brzydkie na ostatniej wizycie jak powiedziałam, że wróciło unerwienie

Dr bał się, że unerwienie po tak długim czasie już nie wróci a tu po miesiącu Tola zaczęła mrugać

Ropy było bardzo mało (może ze dwie krople wyleciały ale dr baaardzo mocno naciskał). Naciął policzek żeby dokładnie pooczyszczać i przez kilka dni mam w domu sprawdzać czy w środku jest czysto. Tola ma też założony szew żeby rana nie była aż taka duża. Trzonowce standardowo przerośnięte, dziura po wyrwanym zębie zapchana jedzeniem i włosami a pod tym wszystkim było trochę ropy. Doktor też był pozytywnie zaskoczonym ułożeniem żuchwy bo jak byłam ostatnio to była całkowicie przesunięta w lewo i doktor długą ją badał czy nie doszło do zwichnięcia.
Generalnie jeśli chodzi o Tolę to jest dużo na plus i dr Krzysztof jest bardzo zadowolony ale za to u Nutki dopiero zaczynamy zabawę...