Powiem szczerze, że chyba jestem wredną Dużą bo jakoś tak o tym nie myślę... Robię co mam robić bo wiem, że to dla jej dobra.
Dzisiaj gulka mniejsza ale jeszcze jest. Znowu zerwałam jej strupa i chciałam podusić ale nic nie ciekło więc może tam jest już tylko obrzęk. Tym razem moja mama ją trzymała to zaczęła nad Tolą się rozczulać tak jak bym miała ją pokroić na żywca

A to była tylko próba wyduszenia ropy...
Rozmawiałam dzisiaj z wetem to jeszcze dwie dawki antybiotyku mam dać co 48 godzin a później przerzucić się na 72 godziny. I cały czas obserwować a jak będzie się zbierać ropa to musimy ściągać.
Wiecie jaka Tola jest szczęśliwa, że może jeść zieleninę? Cudownie patrzeć na nią jak wszystko ładnie znika w buźce
PS nie zgadniecie co po nocy wyciągnęłam z Tolkowego pyszczka... Napakowała sobie trovet i nie była w stanie pogryźć

Oczywiście na noc zostawiłam jej namoczony brit i trovet ale ona jest już "zdrowa" i nie będzie jadła moczonej karmy tylko normalną
