Najmniejsza Kreska śpi u góry w paśniku albo przełazi górą po paśniku. Inne nie dają rady tem wejść a jak chcą jeść siano to Kreska je z góry napastuje.
Rudolf dzisiaj lepiej. Wczoraj musiałam mu wenflon luźniej zamontować bo łapka spuchła. Dzisiaj rano zdjęłam wenflon, podałam przeciwbólowy, o 17tej antybiotyk. Chodzi po domu w kubraczku ale widać, że mu to nie pasuje za bardzo. Nie wskakuje na fotel, śpi w swojej budce. Chociaż nad ranem przyszedł do mnie na łóżko.
Nastrój trochę lepszy ale jeszcze nachodzą czarne myśli. Wyłam tylko raz heheh a to postęp
Futrzane stado Paprykarza
Moderator: pastuszek
Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Re: Futrzane stado Paprykarza
Tyle tu mądrego napisali, że już nic od siebie nie mogę dodać
też miałam baby blues, tylko że ja w szpitalu - mleka pani nie masz, nie wykarmisz, sztuczne dawać. Nie dość że nie urodziłam (no bo cesarka to nie poród, ofkors), to jeszcze nie wykarmię. No nic tylko się pociąć. Wyłam jak wilk dwa dni, aż nas do domu wypuścili. I puściło wszystko, miałam fajną położną co mówiła mi to samo co dziewczyny wyżej i córa do tej pory na cycu, chociaż też dokarmiałam pierwsze dni
Jeszcze jedno - jesteś w połogu, słowo "połóg" ma wiele wspólnego z polegiwaniem. Więc poleguj sobie do woli, z Tosią i bez wyrzutów sumienia
I dzwoń jakby coś, jeszcze do pracy nie chodzę to mogę gadać o dowolnej w zasadzie porze
edit. podziwiam, że już sama wychodzisz z domu. Ja byłam dętka dobre dwa tygodnie po porodzie, bałam się wyjść żeby nie klapnąć na ulicy.

też miałam baby blues, tylko że ja w szpitalu - mleka pani nie masz, nie wykarmisz, sztuczne dawać. Nie dość że nie urodziłam (no bo cesarka to nie poród, ofkors), to jeszcze nie wykarmię. No nic tylko się pociąć. Wyłam jak wilk dwa dni, aż nas do domu wypuścili. I puściło wszystko, miałam fajną położną co mówiła mi to samo co dziewczyny wyżej i córa do tej pory na cycu, chociaż też dokarmiałam pierwsze dni

Jeszcze jedno - jesteś w połogu, słowo "połóg" ma wiele wspólnego z polegiwaniem. Więc poleguj sobie do woli, z Tosią i bez wyrzutów sumienia

I dzwoń jakby coś, jeszcze do pracy nie chodzę to mogę gadać o dowolnej w zasadzie porze

edit. podziwiam, że już sama wychodzisz z domu. Ja byłam dętka dobre dwa tygodnie po porodzie, bałam się wyjść żeby nie klapnąć na ulicy.
Re: Futrzane stado Paprykarza
Patic - dziękuję za dzisiejszą rozmowę.
U mnie znowu dołek psychiczny a raczej dół. Jutro ma przyjść moja matka. Ufff już biorę głębokie wdechy.
Wczoraj sprzątaliśmy u prosiaków i od razu ważyłam towarzystwo. Antek ważył 1300 a teraz 1180 g. Mieszka sam w klatce to widać, że wybiera z miski. We wtorek Małż z nim pojedzie do weta. Poza tym Antoś jest ruchliwy, wesoły, wcina siano i warzywka. A drze gębę jak opętany. Antek, Koza i Kreska to normalnie za alarm albo syrenę mogliby robić.
Rudolf w nocy wywinął się z kubraczka i trochę się polizał. Nie dużo bo musi czuć dyskomfort z powodu szwów. Nie może się zgiąć, chodzić po schodach, wskakiwać na fotel. Nawet jak się załatwia to widać, że muniewygodnie się napiąć.
U mnie znowu dołek psychiczny a raczej dół. Jutro ma przyjść moja matka. Ufff już biorę głębokie wdechy.
Wczoraj sprzątaliśmy u prosiaków i od razu ważyłam towarzystwo. Antek ważył 1300 a teraz 1180 g. Mieszka sam w klatce to widać, że wybiera z miski. We wtorek Małż z nim pojedzie do weta. Poza tym Antoś jest ruchliwy, wesoły, wcina siano i warzywka. A drze gębę jak opętany. Antek, Koza i Kreska to normalnie za alarm albo syrenę mogliby robić.
Rudolf w nocy wywinął się z kubraczka i trochę się polizał. Nie dużo bo musi czuć dyskomfort z powodu szwów. Nie może się zgiąć, chodzić po schodach, wskakiwać na fotel. Nawet jak się załatwia to widać, że muniewygodnie się napiąć.
-
- Posty: 1465
- Rejestracja: 09 wrz 2014, 7:57
- Miejscowość: Mińsk Mazowiecki
- Kontakt:
Re: Futrzane stado Paprykarza
Jak wizyta mamy? Dlaczego tak się jej obawiałaś?paprykarz pisze:
U mnie znowu dołek psychiczny a raczej dół. Jutro ma przyjść moja matka. Ufff już biorę głębokie wdechy.
Biedny Rudi....Mój kot Rudolf solidaryzuje się z nim w bólu i przekazuje pozdrowieniapaprykarz pisze: Rudolf w nocy wywinął się z kubraczka i trochę się polizał. Nie dużo bo musi czuć dyskomfort z powodu szwów. Nie może się zgiąć, chodzić po schodach, wskakiwać na fotel. Nawet jak się załatwia to widać, że muniewygodnie się napiąć.


Re: Futrzane stado Paprykarza
Mama będzie jednak jutro. Dzisiaj zajrzał brat na chwilkę. Boję się jej wizyty bo to osoba, która "wie najlepiej wszystko". A ja, mały żuczek, do pięt jej nie dorastam. Zawsze, odkąd pamiętam, wszystko robiłam nie wystarczająco dobrze. Nawet jak byłam w szkole prymusem, nie wystarczało jej. Zawsze mam niewystarczający porządek, zawsze widzi sierść itd.
Z Tosią dogaduję się chyba lepiej. Wczoraj miałam ochotę udusić to dziecko. Przestraszyłam się własnych myśli, zostawiłam ją z Arturem i wyszłam z domu, żeby odsapnąć. Pojechałam do Rossmana i kupiłam jej kosmetyków, podkładów itd. W innym sklepie 2 pary śpioszków, zabawkę. "Kurde, czy gdybym nie kochała tego dzieciaka to czy bym kupowała jej cokolwiek?" Tak sobie pomyślałam. Mała posmakowała mleka z butelki to teraz cyca nie chce. Czasem się uda jej wetknąć. A jak nie to zabawa laktatorem i je moje ale z butelki. Szału z ilością nie ma. Resztę dojada modyfikowanego mleka. Naprawdę czuję się jakbym robiła coś złego. Ale kurde coś ten dzieciak musi jeść. Zastanawiam się czy ma sens podawanie jej mojego mleka skoro nie ma go jakoś bardzo dużo. Jak myślicie?
Gaja - mój Rudolf dziękuję Twojemu Rudolfowi
Coś się Ruduś nie może przekonać do Artura teraz, unika go, nie chce z nim chodzić na spacery. Artur panikuje, że to przez to, że on go na operację zawiózł. Zauważyłam, że mniej je to moje kochane psisko. Ale jak się zdejmie kubraczek to od razu jest zadowolony. Próbuje się tam lizać i drapać w każdej wolnej chwili. Pewnie go szwy ciągną.
Toffi dzisiaj o 17.30 zrobił w kuchni awanturę. Drapał w szafkę i piszczał. Dopiero nas olśniło, że o 17-tej powinni tabletki dostać. Toffi na nowotwór a Rudi antybiotyk. Ten pies jest mądrzejszy od nas normalnie
A my w ferworze walki z małą zapomnieliśmy
Wczoraj też nie ogarnęłam jaki dzień i Toffi wyłudził kość wędzoną a potem gryzak. Rudi patrzył jakoś dziwnie ale nie załapałam, że to był jeden i ten sam dzień
Mam wrażenie, że Sisi schudła. Ehh z tymi prosiakami. Jak do wtorku dalej waga będzie spadała to pojedzie razem z Antosiem do weta. Sisi to była koleżanka Toli od Martuś. Ale się dziewczyny nie za bardzo lubiły. Miała iść do adopcji razem z Mają (też odebraną z Tolą i Sisi) ale jak już ktoś pytał o nie to rezygnował bo Sisi jest po usunięciu jajników i miała problemy z pęcherzem. Więc zostały u mnie na stałe.
Z Tosią dogaduję się chyba lepiej. Wczoraj miałam ochotę udusić to dziecko. Przestraszyłam się własnych myśli, zostawiłam ją z Arturem i wyszłam z domu, żeby odsapnąć. Pojechałam do Rossmana i kupiłam jej kosmetyków, podkładów itd. W innym sklepie 2 pary śpioszków, zabawkę. "Kurde, czy gdybym nie kochała tego dzieciaka to czy bym kupowała jej cokolwiek?" Tak sobie pomyślałam. Mała posmakowała mleka z butelki to teraz cyca nie chce. Czasem się uda jej wetknąć. A jak nie to zabawa laktatorem i je moje ale z butelki. Szału z ilością nie ma. Resztę dojada modyfikowanego mleka. Naprawdę czuję się jakbym robiła coś złego. Ale kurde coś ten dzieciak musi jeść. Zastanawiam się czy ma sens podawanie jej mojego mleka skoro nie ma go jakoś bardzo dużo. Jak myślicie?
Gaja - mój Rudolf dziękuję Twojemu Rudolfowi

Coś się Ruduś nie może przekonać do Artura teraz, unika go, nie chce z nim chodzić na spacery. Artur panikuje, że to przez to, że on go na operację zawiózł. Zauważyłam, że mniej je to moje kochane psisko. Ale jak się zdejmie kubraczek to od razu jest zadowolony. Próbuje się tam lizać i drapać w każdej wolnej chwili. Pewnie go szwy ciągną.
Toffi dzisiaj o 17.30 zrobił w kuchni awanturę. Drapał w szafkę i piszczał. Dopiero nas olśniło, że o 17-tej powinni tabletki dostać. Toffi na nowotwór a Rudi antybiotyk. Ten pies jest mądrzejszy od nas normalnie


Wczoraj też nie ogarnęłam jaki dzień i Toffi wyłudził kość wędzoną a potem gryzak. Rudi patrzył jakoś dziwnie ale nie załapałam, że to był jeden i ten sam dzień

Mam wrażenie, że Sisi schudła. Ehh z tymi prosiakami. Jak do wtorku dalej waga będzie spadała to pojedzie razem z Antosiem do weta. Sisi to była koleżanka Toli od Martuś. Ale się dziewczyny nie za bardzo lubiły. Miała iść do adopcji razem z Mają (też odebraną z Tolą i Sisi) ale jak już ktoś pytał o nie to rezygnował bo Sisi jest po usunięciu jajników i miała problemy z pęcherzem. Więc zostały u mnie na stałe.
Re: Futrzane stado Paprykarza
Wszystko Ci Porcella pięknie napisała o karmieniu kilka postów wcześniej w punktach. Z butli, nawet hiper-super-naturalnie-naśladującej-cyca leci łatwiej niż z prawdziwego cyca. Chcesz karmić - karm tyle ile mała chce, po prostu, bez zastanawiania się, jak moczy pieluchy i przybiera na wadze to znaczy że dojada. Nie chcesz karmić - daj flachę, nie będziesz przez to gorszą matką. Ja się na niemieckim sztucznym mleku wychowałam, alergii nie mam, zdrowam jak koń. (o mojej matce najlepszego zdania nie mam, ale to z zupełnie innego powodupaprykarz pisze:Z Tosią dogaduję się chyba lepiej. Wczoraj miałam ochotę udusić to dziecko. Przestraszyłam się własnych myśli, zostawiłam ją z Arturem i wyszłam z domu, żeby odsapnąć. Pojechałam do Rossmana i kupiłam jej kosmetyków, podkładów itd. W innym sklepie 2 pary śpioszków, zabawkę. "Kurde, czy gdybym nie kochała tego dzieciaka to czy bym kupowała jej cokolwiek?" Tak sobie pomyślałam. Mała posmakowała mleka z butelki to teraz cyca nie chce. Czasem się uda jej wetknąć. A jak nie to zabawa laktatorem i je moje ale z butelki. Szału z ilością nie ma. Resztę dojada modyfikowanego mleka. Naprawdę czuję się jakbym robiła coś złego. Ale kurde coś ten dzieciak musi jeść. Zastanawiam się czy ma sens podawanie jej mojego mleka skoro nie ma go jakoś bardzo dużo. Jak myślicie?

Kurka, miało być krótko i znowu się rozpisałam. No nie umiem nie lać wody


A moje dziecię dobiło mnie dzisiaj doszczętnie, gdy zahaftowało siebie, fotelik i pół samochodu, po czym próbowało się do mnie przytulić


Re: Futrzane stado Paprykarza
Paprykarz, ja nie karmiłam swoich dzieci piersią. To było ponad moje siły. Psycha mi siadała, nie akceptowałam siebie, swojego zmienionego ciała, tego uwiązania... Czy było mi wstyd? Początkowo tak. Mój lekarz wytłumaczył mi jednak, że lepsza butla i szczęśliwa, spokojna mama niż cyc i ciągły stres odbijający się na maluchu. Teraz nie wstydzę się powiedzieć, że karmiłam butelką. Nikomu się nie muszę tłumaczyć. Dla mnie i moich dzieci to było właściwe rozwiązanie 
Wybierz to, co dla CIEBIE będzie najlepsze. To co jest najwłaściwsze dla Ciebie będzie również najlepsze dla Tosiulki. Zdrowie dziecka to nie tylko naturalny pokarm - to przede wszystkim spokojna i pewna siebie mama
Do dziś jednak (a minęło ponad dwanaście lat) nie opowiedziałam mu tej historii.

Wybierz to, co dla CIEBIE będzie najlepsze. To co jest najwłaściwsze dla Ciebie będzie również najlepsze dla Tosiulki. Zdrowie dziecka to nie tylko naturalny pokarm - to przede wszystkim spokojna i pewna siebie mama

Mój syn wył raz przez cztery godziny bez przerwy. W łóżeczku, w wózku, na rękach. Temperatura w porządku, brak wzdęcia. Mąż jak zwykle w pracy. Myślałam, że oszaleję. Doszłam do takiego stanu, że bałam się że nim potrząsnę. Ubrałam się i wyszłam z mieszkania. Siedziałam na klatce. Po pięciu minutach ucichł a ja wróciłam. Nie wiem czy mu się znudziło płakanie czy podświadomie wyczuł, że nie ma do kogo wrzeszczeć ale uspokoił się i już nie zapłakał - ani tego dnia, ani innegopaprykarz pisze:Wczoraj miałam ochotę udusić to dziecko. Przestraszyłam się własnych myśli, zostawiłam ją z Arturem i wyszłam z domu, żeby odsapnąć.

Re: Futrzane stado Paprykarza
paprykarz, pytasz czy jest sens bawić się w KP jeśli masz mało mleka. Powiem tak: zawsze. Pod warunkiem, że Cię to psychicznie/fizycznie nie wykańcza, to warto. Ale nic na siłę, bo zdrowie i dobre samopoczucie mamy jest tak samo ważne jak to dziecka.
A za zdrowie świń trzymam kciuki
A za zdrowie świń trzymam kciuki

- martuś
- Posty: 10214
- Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
- Miejscowość: Złocieniec
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Kontakt:
Re: Futrzane stado Paprykarza
Jak Rudasek? Lepiej dzisiaj czy dalej mu przeszkadzają szwy?
Zobaczysz się dogadasz się z Tosią
Ja też nie przepadam za takimi maluchami ale zobaczysz, że czas szybko zleci i mała zaraz zacznie chodzić i gadać 
Zobaczysz się dogadasz się z Tosią


- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23201
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
Re: Futrzane stado Paprykarza
Napiszę coś okropnego, ale może akurat trafię?
@Aga - noworodek i małe niemowlę, moim zdaniem, są bliższe naszym futrzakom, niż osobnikom inteligentnym
Ty nie zastanawiaj sie nad relacjami i wartościami, traktuj ją jak kociaka - przecież kochasz kociaki
- ma być najedzona, zdrowa, przybywać na wadze. A reszta? przyjdzie z czasem, szybciej, niż Ci się wydaje, ale na razie hoduj ją i już. To jest byt odrębny, jak każde stworzenie, macie czas na polubienie się, zrozumienie.
Chcesz karmić - karm, nie chcesz - nie karm. Jeśli chcesz, pamiętaj - popyt ksztaltuje podaż, czyli dobrze odzywiona i spokojna matka na 99 % będzie miała tyle mleka, ile potrzeba, pod warunkiem, że pozwala dziecku sie najadać za każdym razem z obydwu pojemników
.
Powiem Ci tak - jak wróciłam po 10 dniach ze szpitala z córką, to ona miala wlasnie pierwszy kryzys żywieniowy - w szpitalu oczywiście dostawala butlę, wszystko na głowie postawione. To ją karmiłam na okrągło. I wtedy też pierwszy (i ostatni jak sądzę) raz w zyciu wyrzuciłam za drzwi moja mamę, bo zaczęła się wtrącać i dawać rady. Miałam rację, ale nie było to latwe, ani miłe.

@Aga - noworodek i małe niemowlę, moim zdaniem, są bliższe naszym futrzakom, niż osobnikom inteligentnym


Chcesz karmić - karm, nie chcesz - nie karm. Jeśli chcesz, pamiętaj - popyt ksztaltuje podaż, czyli dobrze odzywiona i spokojna matka na 99 % będzie miała tyle mleka, ile potrzeba, pod warunkiem, że pozwala dziecku sie najadać za każdym razem z obydwu pojemników

Powiem Ci tak - jak wróciłam po 10 dniach ze szpitala z córką, to ona miala wlasnie pierwszy kryzys żywieniowy - w szpitalu oczywiście dostawala butlę, wszystko na głowie postawione. To ją karmiłam na okrągło. I wtedy też pierwszy (i ostatni jak sądzę) raz w zyciu wyrzuciłam za drzwi moja mamę, bo zaczęła się wtrącać i dawać rady. Miałam rację, ale nie było to latwe, ani miłe.
