Ja zawsze zapitalam na ręcznym singerze sprzed wieku, albowiem mechaniczny Łucznik mi swego czasu palec przyszył do tkaniny. Z refleksem u mnie tak sobie.

Ale ostatnio i tak nie mam gdzie maszyny postawić, gdyż, jak mówi przysłowie pszczół, nie ma czegoś takiego jak za wiele książek, może być tylko za mało półek. Myślę, że to samo, po niewielkiej korekcie, odnosi się do świnek, tak nota bene.