



Moderator: pastuszek
Tylko,że moi biegają po wybiegu jak szaleni,ale jak nawet im zostawiam otwartą klatkę to oni tego nie ogarniają ;-;lunorek pisze:U mnie to samoLilosław wyjęty z klatki i postawiony na dywanie obok zachowuje się jakby go Pan Bóg opuścił... Leży, łapy rozjechane i ten błagalny wzrok wbity we mnie. Ani w lewo, ani w prawo. Tylko się zbliżę do niego to jednym susem hyc mi na kolana i wczepiony jak kot w wełnę
Jak wpuszczę go do klatki obok, to od razu biega i podskakuje... Pulpetta próbowała zwiedzać pokój i trochę sobie tu i tam łaziła, on za nią też próbował, ale teren mu się zwykle kończył wraz z krawędzią dywanu
Suma sumarum, klatka cały dzień otwarta, a Lilo nawet nosa nie wyściubi, chyba, że dyfuzja przywieje mu jakieś zbłąkane cząsteczki soku ogórkowego
Wówczas staje słupka przy krawędzi kuwety, ale to by było na tyle. Klatkę zamykam dla bezpieczeństwa jedynie jak wychodzę z domu...
Chocolate Monster pisze:Oni to nawet muszą mieć hamak przy ziemi zawieszony