Prezenty oczywiście były, dużo suszków i warzywka suszone też... świński raj.
A z mniej przyjemnych rzeczy to dziś odwiedziliśmy Wro i doktora P. Ja mam urlop, a z Fionką i jej cystami miałam się zjawić za kilka miesięcy na kontrol, to pojechałyśmy. Cysty duże, rosną szybko, konieczna sterylka

A do tego jakieś problemy z ząbkami, bliżej nie zdiagnozowane. Teraz na wolnym zauważyłam że Fionka jak coś je to raz na jakiś czas, powiedzmy raz na dzień, odkasłuje i wypluwa nie pogryzioną treść (niezależnie od tego czy jest to siano, czy warzywka zielone czy suszone), potem je dalej jakby nigdy nic. Zaniepokoiło mnie to, bo Balbi nigdy tak nie robiła. Wspomniałam wetowi o tym, on zaglądnął Fionce do paszczy i mówi że nic nie widzi, ale zęby (siekacze) krzywo się ścierają, a to świadczy o jakimś problemie

Umówiliśmy się więc, że jak będzie usypiał ją do sterylki to od razu zaglądnie i do paszczy. Chciał jej wyrównać te siekacze wiertłem stomatologicznym, ale się nie dała... krzyczała, wyrywała się, podskakiwała, tak że bał się iż ją przetnie... ech ta moja panika. Ale to jeszcze nie koniec - kazałam jej pobrać krew i zrobić badanie potrzebne do sterylki - to był krzyk... moja malutka
Jutro wyniki krwi, jeśli będzie ok to na początku stycznia ciachamy, nie ma na co czekać

Boję się jak nie wiem co, ale lepiej już tego nie odkładać
