Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.2016

Pamięci tych, które odeszły...

Moderator: pastuszek

Awatar użytkownika
Pysia
Posty: 425
Rejestracja: 23 lip 2013, 15:44
Miejscowość: Nowe Miasto Lub.
Kontakt:

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: Pysia »

Byłam cichą wielbicielką Tamarki, Puffy i Zajączka i jest mi bardzo przykro, że tak się zakończyła ich historia.
Nigdy nie zapomnimy tych wyjątkowych prosiaczków. Trzymajcie się :pocieszacz:
Dla Tamarki, Puffy i Zajączka :candle:
Obrazek
Awatar użytkownika
diefenbaker
Posty: 1787
Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
Miejscowość: Piaseczno
Kontakt:

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: diefenbaker »

Najgorsze jest to, że mimo, że już jakiś czas się na to szykowaliśmy jak było z nim naprawdę źle po poprzednim leczeniu... ale teraz było dobrze, on czuł się świetnie jak na jego wiek itp... oboje jesteśmy przekonani, że gdyby nie to leczenie to on by jeszcze trochę pożył... to było za dużo chemii na jego ciałko i prędzej przez to jego układ krążeniowy nie wytrzymał. I jeszcze jak było źle w poniedziałek to wlali w niego kolejną batalię zastrzyków po których odszedł...Sekcja mnie dobiła, nie widzę w opisie żadnych dowodów, że naprawdę był tak chory, żeby to go zabiło... i na ironię, Tama odeszła z dala od domu (na szczęście nie sama), Zając odszedł sam w nocy (co mnie bardzo dobiło), a tylko Puffy która była z nami najkrócej na moich rękach.. muszę się w końcu pozbierać.
Kopiuję jeszcze tekst pożegnalny Elurina z naszego wątku. Powinien tutaj się znaleźć.

Opowieść o Tristanie-Zającu
Zając czuł się ostatnio wyjątkowo źle. Nie dość, że od kilku dni miał duszności i bolało go w piersiach, a ostatnio i trochę w brzuchu, to jeszcze Ludzie zabrali go do Lecznicy, tam go macali i kłuli, jeszcze go od tego pobolewał kark. No, jak tak można! Wprawdzie po powrocie do domu Duża go uspokajała i tuliła, ale na kiepskie samopoczucie niewiele to pomogło. Nie chciało mu się nawet jeść. Czuł się coraz bardziej senny, a równocześnie nie bardzo mógł oddychać. Oczy same się kleiły, całe ciało chciało odpoczynku. Może sen przyniesie ulgę... Zaraz, jak się zamknie oczy, to jest ciemno, skąd tu tyle światła?! O, i już nic nie boli... A gdzie klatka?! I miska?!

Zając stał na szczycie wielkiego, wielokolorowego łuku. Powąchał go i spróbował ugryźć, ale materiał nie chciał się poddać jego zębom, był elastyczny, ale nie do przegryzienia. "Ciekawe, nigdy jeszcze tego nie widziałem" - pomyślał. Spojrzał w dół - przed nim rozciągał się przepiękny krajobraz, pełen zieleni, widział bezkresne łąki przetykane kępami krzewów, a gdzieniegdzie pojedyncze drzewa lub zagajniki. Dopływał stamtąd piękny zapach, świeżej trawy, mniszka, skrzypu, pokrzywy... Niewiele myśląc, najszybciej jak umiał ruszył naprzód. U stóp łuku wpadł w trawę i od razu zabrał się za jedzenie. Mniam, jaka pyszna! O, i mleczyk! Koniczyna!
- Może byś się najpierw raczył przywitać? - usłyszał nagle lekko drwiący głos. Spojrzał w stronę, skąd dobiegał i zobaczył sporego rudego świnka. Właściwie to nie był rudy, to był złoty aguti. Samczyk patrzył na niego, lekko przekrzywiwszy głowę. Wydawał się jakby znajomy...
- Ech, nigdy nie byłeś wzorem dobrych manier - dodał agut - Już w dzieciństwie...
- Nic ci do mojego dzieciństwa, rudzielcu! - odgryzł się Zając - Pojęcia nie masz, jak miałem ciężko! Najpierw te paskudne, zatłoczone, usyfione klatki, a potem ten cholerny...
- Psychopata, co? - dobiegło go z tyłu. Odwrócił się jednym skokiem i stanął nos w nos z największym koszmarem życia, który miał postać trójkolorowego, wyrośniętego samca, wyróżniającego się dużymi, czarnymi, nieco postrzępionymi uszami.
- Batman, ty draniu! - ryknął Zając, szykując się odruchowo do walki - mam ci znów dołożyć? - Przypomniał sobie trudne czasy, kiedy w swoim pierwszym domu musiał dzień w dzień walczyć z nim całkiem serio. Potem na szczęście trafił gdzie indziej.
- Popatrz, on nadal nie kapuje! - zaśmiał się aguti - Hm, a może jednak nie powinieneś był tu przychodzić? - spoważniał - może to za duży szok naraz?
- Czego nie kapuję? - Zając poczuł się mocno zdezorientowany. I nagle coś do nie go dotarło.
- Zaraz, skąd wy tu w ogóle się wzięliście? Bo jeśli to Batman, to ty jesteś Bercik?
- Tak, Tristan, myślałem, że szybciej sobie to przypomnisz. Zaraz wszystko wyjaśnię, ale najpierw spotkasz jeszcze paru znajomych...
- Ja teraz jestem Zając. To od umaszczenia...
- A więc i tobie zmienili imię, ty psychopato! - z krzaków wyszedł elegancki, długowłosy biały samiec z czerwonymi oczami. Obok niego szła również długowłosa, biało-beżowa samiczka.
- Pontus! - Zając wytrzeszczył oczy - A ty tu skąd?
- Stąd, co i ty. STAMTĄD. Ale najpierw prezentacja. To jest Tola, moja przyjaciółka i towarzyszka życia.
- Witaj. - Samiczka lekko skinęła głową - Pontus dużo mi o tobie opowiadał. Niestety, niewiele dobrego. Podobno go ciągle biłeś? - Spojrzała wyzywająco prosto w oczy Zająca.
- Tego się nauczyłem w życiu. Żeby walczyć o swoje - odpowiedział hardo.
- A nie sądzisz, że przesadzałeś? Atakowałeś tak naprawdę bez powodu.
- Ale Batman też...
- I dlatego na was obu mówi się "psychopaci". - Wszedł jej w słowo Pontus. - Naprawdę nie musieliście...
- Ja już przepraszałem, Zbyszek! - wtrącił Batman.
- Teraz Pontus, powinieneś pamiętać, że mam zmienione imię! Może i ty, Zając, poszedłbyś w ślady kolegi i przeprosił?
- W sumie... Ale wy się tu w ogóle nie bijecie?
- Nie, nie ma powodu, zresztą nawet jeśli zaczynamy, to... - Pontusowi przerwała nagle jakaś kłótnia. Z krzaków dobiegły odgłosy walki, a po chwili wytoczyła się z nich kula futra, w której dało się rozpoznać dwie zaciekle a bezskutecznie próbujące się zranić samiczki. Obie jakby pluszowe, jedna trójkolorowa, druga biała. Zając nie miał problemu z rozpoznaniem walczących. To były jego towarzyszki, które odeszły jakiś czas temu, jak mówią Ludzie - umarły.
- Tamara! Puffy! Co wy wyprawiacie! Jak tak można?! - wrzasnął na cały głos. Zauważył, że reszta świnek lekko się uśmiecha. - A was co tak bawi?
- Bo tu nie można nikogo zranić, takie dziwne miejsce - krztusząc się ze śmiechu wyjąkał Batman - a one się tak tłuką, odkąd się zobaczyły. Podobno o ciebie.
- Nie ciesz się tak, trafiłeś tu parę lat przede mną, a jak przyszedłem, to od razu się rzuciłeś - ofuknął go Bercik.
Samiczki w międzyczasie przestały się bić, stały teraz naprzeciwko siebie i mierzyły się wściekłymi spojrzeniami.
- Co wy wyprawiacie? Czemu się tak zachowujecie? - Zając był zdenerwowany.
- Bo ona nie ma prawa...! - krzyknęły chórem
- Do mnie? Obie macie! Tamara, po tym jak odeszłaś, Ludzie chcieli mi pomóc, dlatego pojawiła się Puffy. Mogłaś nie odchodzić.
- Myślisz, że chciałam? To się jakoś samo zrobiło!
- Mnie też! - krzyknęła Puffy.
- I mnie... - wyszeptał Zając i nagle zrozumiał - A więc i ja umarłem. Tak, jak wy wszyscy.
- Tak, umarłeś - powiedział spokojnie Bercik - Ale chyba nie jest tu tak źle? Masz starych przyjaciół, i nowych...
- Tak, ale moi Ludzie... Duża! Ona bardzo płakała po tym, jak Tamara i Puffy odeszły... Umarły...
- Niewiele możesz zrobić. Nie ma dla nas powrotu TAM, do świata Ludzi. Ale oni w końcu tu po nas przyjdą. Po wszystkie swoje świnki naraz.
- No dobrze, ale ile mam czekać?
- Długo. Oni żyją o wiele dłużej, niż my. Ale, jeśli chcesz, pokażę ci sposób na kontakt z Dużą. To trochę skomplikowane, ale możesz spróbować wysłać jej wiadomość prosto do głowy, że tu jest dobrze i że się znów zobaczycie. Może ją to choć trochę uspokoi...
Chocolate Monster

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: Chocolate Monster »

Czytam tę opowieść po raz któryś i za każdym razem tak bardzo się wzruszam...
Ameba
Posty: 432
Rejestracja: 08 lip 2013, 7:46
Miejscowość: okolice Gliwic
Kontakt:

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: Ameba »

:swieca:
Awatar użytkownika
urszula1108
Posty: 3215
Rejestracja: 16 maja 2014, 18:01
Miejscowość: Nadolice Wlk/Wrocław
Kontakt:

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: urszula1108 »

Trzymałam kciuki. Nie chciałam trafić na taką wiadomość. Trzymaj się.
:candle:
Obrazek
Awatar użytkownika
diefenbaker
Posty: 1787
Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
Miejscowość: Piaseczno
Kontakt:

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: diefenbaker »

Zajączku...minął tydzień, a mi się wciąż wydaje, że słyszę jak hałasujesz w sianku, mam ochotę wołać Cię jak zwykle...strasznie smutno i samotno bez świnek...odgrzebujemy filmiki z Tamą i Zającem, śmieję się i płaczę jednocześnie, były takie mądre, sprytne i pocieszne...takie puchate kuleczki...dopiero na filmach zobaczyłam jak Zając się zmienił fizycznie po odejściu Tamy...teraz już są razem...
Chocolate Monster

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: Chocolate Monster »

:candle:
Awatar użytkownika
joanna ch
Posty: 5254
Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
Kontakt:

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: joanna ch »

diefenbaker, pewnie nie myślicie już o kolejnych świnkach, prawda?
Awatar użytkownika
diefenbaker
Posty: 1787
Rejestracja: 17 lip 2013, 18:15
Miejscowość: Piaseczno
Kontakt:

Re: Tamara[*] 10.07.2016, Puffy[*]2.11.2016, Zając [*] 6.12.

Post autor: diefenbaker »

Joanno po tym ile nas to kosztowało póki co na stałe na pewno nie. Po za tym oboje mamy dziwne obawy, że kolejna świnka znowu by się okazała chora...a tak w ogóle to nawet ostatnio się przymierzaliśmy do DT jak zobaczyliśmy te szaraki z Radomia w MV, ale ja wciąż się męczę z kręgosłupem (zresztą w znacznym stopniu skutki ostatnich miesięcy z chorowaniem świnek) i to przesądza niestety sprawę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „In Memoriam”