Powoli wychodzimy na prostą. Ostatnie 3 dni były trudne - Beza nie chciała jeść ani pić (nawet ogórek był niejadalny, a to do niej niepodobne), siedziała tylko w kącie klatki, widać, że źle się czuła. Karmiłam ją, bo skubała tylko trochę sianka, a to za mało, żeby wrócić do sił po zabiegu. Od wczorajszego popołudnia Bezunia znów kocha ogórka, sałata, cykoria i seler naciowy też są dobre. Sianko i zioła znikają w większych ilościach i nawet wody w poidle ubywa. No i zmiana w zachowaniu jest istotna, Beza spod hamaczka przeprowadziła się do norki, tak więc wędruje po klatce, a nie tylko leży. Czuję się jakbym dostała najlepszy prezent na świecie
A oto "kamyczek"
Teraz zabieram się za ułożenie Bezi jakiegoś "zjadliwego" menu (tylko, że ona raczej jest wybredna i wszystko to co niewskazane najbardziej jej smakuje

). I wybieram jakiś granulat. Na razie zjada CN re-balance, ale spróbuję jej zmienić na Brit.