Przecudnych masz chłopców
 
 Zdrówka dużo życzę!
Moderator: pastuszek
 
  Nasi milusińscy prezentują się przeuroczo w kalendarzu. A wrzucę tutaj kartkę z listopada.
 Nasi milusińscy prezentują się przeuroczo w kalendarzu. A wrzucę tutaj kartkę z listopada.   
  
 
 
 ) Ale wróćmy do meritum, mimo tych zabiegów obaj szczękali na siebie zębami. Kurczaki pieczone, przecież znają się praktycznie od urodzenia! Pierwszą noc spali obrażeni na siebie - jeden w kuchni, drugi w łazience. A rano już ganiali się normalnie tj. "zobaczysz jak ja ci skoczę", "a właśnie, że mi nie skoczysz", "to moja miejscówa, a nie twoja". Grunt, że już nikt nie myślał o zęboczynach. Trzeciego dnia: "Co się tak patrzysz Duża, leżymy sobie i tyle. Co wczoraj niby kłóciliśmy się o ten taboret? Żartujesz..." Świnki przemiłe i przegrzeczne. Zmiatały posłusznie wszystko co im rzuciłam do żarcia, zero wydziwania. A nawet, rzecz u nas dotąd nie spotykana!, zaczęły jakieś 80% produkcji składować w jednym wybranym kąciku. Nie byliśmy przygotowani na piramidę rodzynkową więc kuwetki żadnej im nie wstawiliśmy, tylko jak zwykle kocyk (taki syf się zrobił w tym jednym narożniku, że zamiast do prania poszedł na śmietnik). No nic, najważniejsze, że znów zapanowała letnia sielanka w domu i zagrodze.
 ) Ale wróćmy do meritum, mimo tych zabiegów obaj szczękali na siebie zębami. Kurczaki pieczone, przecież znają się praktycznie od urodzenia! Pierwszą noc spali obrażeni na siebie - jeden w kuchni, drugi w łazience. A rano już ganiali się normalnie tj. "zobaczysz jak ja ci skoczę", "a właśnie, że mi nie skoczysz", "to moja miejscówa, a nie twoja". Grunt, że już nikt nie myślał o zęboczynach. Trzeciego dnia: "Co się tak patrzysz Duża, leżymy sobie i tyle. Co wczoraj niby kłóciliśmy się o ten taboret? Żartujesz..." Świnki przemiłe i przegrzeczne. Zmiatały posłusznie wszystko co im rzuciłam do żarcia, zero wydziwania. A nawet, rzecz u nas dotąd nie spotykana!, zaczęły jakieś 80% produkcji składować w jednym wybranym kąciku. Nie byliśmy przygotowani na piramidę rodzynkową więc kuwetki żadnej im nie wstawiliśmy, tylko jak zwykle kocyk (taki syf się zrobił w tym jednym narożniku, że zamiast do prania poszedł na śmietnik). No nic, najważniejsze, że znów zapanowała letnia sielanka w domu i zagrodze. 
 
 
 Poniżej porcja surwiwalowa na dwie świnki:
 Poniżej porcja surwiwalowa na dwie świnki:
 
 
 
  
 
 

 
  
  Dobrze, że jako tako się poukładało
 Dobrze, że jako tako się poukładało 
 
 
 
  
 
 :
 :  
 

 
  
 
 
  
 Nawet lepsze od witaminy C. Ano właśnie, my NN mamy białe zęby, ale duecikowi WF ściemniały. No cóż, niektórym potrzebna extra podaż witaminy C, żeby odzyskać zdrowie, a inni muszą ją przyjmować codziennie. I to w dużych dawkach, a nie symbolicznych.
 Nawet lepsze od witaminy C. Ano właśnie, my NN mamy białe zęby, ale duecikowi WF ściemniały. No cóż, niektórym potrzebna extra podaż witaminy C, żeby odzyskać zdrowie, a inni muszą ją przyjmować codziennie. I to w dużych dawkach, a nie symbolicznych.  Zresztą witamina C jest potrzebna nie tylko zębom... Teraz wszyscy dostajemy pełną strzykawę na wzmocnienie.
  Zresztą witamina C jest potrzebna nie tylko zębom... Teraz wszyscy dostajemy pełną strzykawę na wzmocnienie.
 Oj tam, oj tam. Trzy świnki zachorowały na raz, a nie cztery. To jeszcze nie jest tak źle. Tylko Nicek zdrowy, na ciele, bo na umyśle, dzikus jeden, to już całkiem inna kwestia... Florek z Wicherkiem nabawili się drożdżycy. Znowu i tym razem równocześnie. Nystatyna podziałała ponownie jak ręką odjął. Jednak czemu tak osłabli, że w ogóle zachorowali? Kolorowa i urozmaicona dieta widać nie zapewniła im ani dobrego poziomu witaminy C, ani przyzwoitej odporności. Teraz mają zalecone tylko zielsko + ogórek, cukinia, papryka (tu dopuszczalne inne barwy niż zieleń). Nic nie szkodzi, staruszek z Nicponiem chętnie zaopiekują się wszelkimi bezpańskimi marcheweczkami, jabłuszkami, buraczkami, pomidorkami, winogronami... No i już się przyzwyczailiśmy, że koledzy zza płota zrobili się tacy śmieszni. Codziennie leżakują razem, jak rodzinka na kanapie oglądająca wspólnie tv, jednocześnie każdego dnia musi być awantura ze szczękaniem zębami. Jednak zdali największy sprawdzian - wspólną podróż w małym pudełku i dobrze było więc mogą mieszkać dalej razem. W autobusie to przytulone jak trusie, a w poczekalni Florek-potworek się nudził więc dla rozrywki odganiał kolegę od żarełka: "Idź stąd. I tak już jesteś puszysty. To, że ja nie jestem teraz głodny to nie ma znaczenia. A sio." A jak już naprawdę musiał coś pogryźć to wyżył się na kapciochu, a nie Wicherku. Uff... Najśmieszniejsze jest to, że w klatce na porządku dziennym są gonitwy, szczęk zębów, a na kolanach są dwa słodkie rozplackowane miziaczki...
 Oj tam, oj tam. Trzy świnki zachorowały na raz, a nie cztery. To jeszcze nie jest tak źle. Tylko Nicek zdrowy, na ciele, bo na umyśle, dzikus jeden, to już całkiem inna kwestia... Florek z Wicherkiem nabawili się drożdżycy. Znowu i tym razem równocześnie. Nystatyna podziałała ponownie jak ręką odjął. Jednak czemu tak osłabli, że w ogóle zachorowali? Kolorowa i urozmaicona dieta widać nie zapewniła im ani dobrego poziomu witaminy C, ani przyzwoitej odporności. Teraz mają zalecone tylko zielsko + ogórek, cukinia, papryka (tu dopuszczalne inne barwy niż zieleń). Nic nie szkodzi, staruszek z Nicponiem chętnie zaopiekują się wszelkimi bezpańskimi marcheweczkami, jabłuszkami, buraczkami, pomidorkami, winogronami... No i już się przyzwyczailiśmy, że koledzy zza płota zrobili się tacy śmieszni. Codziennie leżakują razem, jak rodzinka na kanapie oglądająca wspólnie tv, jednocześnie każdego dnia musi być awantura ze szczękaniem zębami. Jednak zdali największy sprawdzian - wspólną podróż w małym pudełku i dobrze było więc mogą mieszkać dalej razem. W autobusie to przytulone jak trusie, a w poczekalni Florek-potworek się nudził więc dla rozrywki odganiał kolegę od żarełka: "Idź stąd. I tak już jesteś puszysty. To, że ja nie jestem teraz głodny to nie ma znaczenia. A sio." A jak już naprawdę musiał coś pogryźć to wyżył się na kapciochu, a nie Wicherku. Uff... Najśmieszniejsze jest to, że w klatce na porządku dziennym są gonitwy, szczęk zębów, a na kolanach są dwa słodkie rozplackowane miziaczki...  
 Popłakałam się ze śmiechuMarikaaa pisze:Trzy świnki zachorowały na raz, a nie cztery. To jeszcze nie jest tak źle. Tylko Nicek zdrowy, na ciele, bo na umyśle, dzikus jeden, to już całkiem inna kwestia... [/i]

 Ja, ja pierwszy idę na ręce, wybierz mnie! Ale żadnego chwytania, brr... Ja chcę strzykawkę, ja! Co to? Sama witamina? Ble, prędzej mi tę końcówkę wsadzisz w oko albo ucho albo... Daj się przytulić. Ale głaskać nie wolno, ratunku!
 Ja, ja pierwszy idę na ręce, wybierz mnie! Ale żadnego chwytania, brr... Ja chcę strzykawkę, ja! Co to? Sama witamina? Ble, prędzej mi tę końcówkę wsadzisz w oko albo ucho albo... Daj się przytulić. Ale głaskać nie wolno, ratunku!    A jak potrafi wskoczyć na starszego kolegę, normalnie Naleśnika zasłania naraz w całości i jeszcze da radę powąchać pyszczek tego na dole. Szanowny szefuncio rozwałkowany na piszczący placek, nóżki wbite w ściółkę, bo to przecież klucha przytula chudzielca...
  A jak potrafi wskoczyć na starszego kolegę, normalnie Naleśnika zasłania naraz w całości i jeszcze da radę powąchać pyszczek tego na dole. Szanowny szefuncio rozwałkowany na piszczący placek, nóżki wbite w ściółkę, bo to przecież klucha przytula chudzielca...  
