
Wraz z dziewczynkami mieszka też pies i kot, mają też nieznaną im "siostrę" - moją kobyłkę, którą znają z tego, że to od niej przywożę im sianko

EDIT 22.07.2017

Skończyła się historia dziewczynek w moim wątku, znów są razem, ale niestety już za TM. Moje kochane puchate kuleczki już nigdy nie podniosą koncertu na otwarcie lodówki, ani nie obsikają już mojej babci. Jednak ponieważ to dzięki nim znalazłam forum, poznałam SPŚM, a także realia życia świnek w zoologu pozwolę sobie sklecić krótkie prezentacje maluchów.

Toffi, nasza "Matka Polka", mamusia naszych kinder-niespodzianek. Kupiona w zoologu w dniu dziecka w 2012 roku. Nie byłam w stanie przejść obok niej obojętnie, siedziała sama, malutka, skulona w małym akwarium. Wyglądała wypisz wymaluj jak moja pierwsza świnka. Nie pamiętam nawet momentu kupowania jej. Pamiętam tylko złość rodziny na kolejnego zwierzaka w domu. Toffi była zdecydowaną mamą, zdarzało jej się odpędzać swoje maluchy od miski, kraść im jedzenie. Ale one nie potrafiły bez niej żyć. Po mniej więcej roku stała się też przewodnikiem po nowych zakamarkach dla Cichotki a po kolejnym roku także dla Linoskoczki, obydwie jej córki straciły wzrok. Odeszła od nas jako pierwsza 22.01.2017.

Cichotka była moim kochanym, małym geniuszkiem. Ją i jej siostrę nazwała moja babcia, która mieszkała po sąsiedzku, gdy urodziły się dziewczynki a był to 17.07.2012. Pobiegłam wtedy do babci bo nie wierzyłam własnym oczom, że już są z nami. I wtedy podczas pierwszej wizyty na kolankach babci dostały swoje imiona. Cichotka była, taka cicha i zapatrzona w babcię, że została nazwana Cichotką. Była bardzo dzielną i waleczną świnką. Na początku tego roku miała operację, pobyła z nami jeszcze kilka miesięcy ale potem niestety dołączyła do swojej mamy. Cichotka odeszła od nas 31.05.2017.

Linoskoczka była malutką kruszynką, dosłownie. Nazwana została po tym, że skakała z troczkiem w pyszczku na kolanach babci. Przez pierwsze lata życia miała typowe ADHD, wszędzie było jej pełno. Z czasem zmieniła się, stała się mniej dzika i szalona, coraz bardziej doceniała pieszczoty i wygodne tuneliki. Była przeciwieństwem swojej siostry nie tylko pod względem koloru ale też wydawanych dźwięków. To ona potrafiła najgłośniej zasygnalizować, że wyciąganie czegokolwiek z lodówki dla siebie samego jest karalne! Nasza kruszynka była z nami najdłużej, odeszła na dwa dni przed swoimi urodzinami 15.07.2017
Dziewczynkom towarzyszyły też wspomniane wyżej już futerka, które też odgrywają ważną rolę w naszym życiu.

Najdłużej jest z nami mój ukochany Resco, mój malutki piesek do 10 kg, który w realu waży tak bliżej 30 kg. Jest wspaniałym psem, który towarzyszy mi w ważnych momentach w moim życiu. Dzięki niemu poznałam wiele wspaniałych osób. Jest radosny, uwielbia się bawić i to dzięki niemu w naszym mieszkaniu można znaleźć zabawki w najdziwniejszych miejscach. Najlepiej odnajduje się w lesie, do którego staram się go regularnie zabierać.

Bubu, moja największa kruszyna to mała (prawdopodobnie) arabka o ogromnym sercu. Niestety aktualnie jest już na emeryturze ale wiele jej zawdzięczam. To mój pierwszy, wymarzony koń. Tak jak i z psem kupiłam dokładnie to czego nie szukałam. Szukałam dużego, doświadczonego konia, absolutnie nie araba (bo ich nie lubiłam), a po pięciu minutach byłam gotowa oddać wszystko za tą dziewczynkę. Jest uroczą kobyłką, która potrafi wiele wymusić swoim urokiem osobistym...

Pan Klusek, nasz kot. Trafił do nas przypadkiem i został na dłużej. Jest wspaniałym przyjacielem Resco, ale bardzo boi się świnek. Lubi być głaskany po brzuszku, lubi jeść a w wolnym czasie lubi spać.
Wszystkich opisałam chronologicznie więc nadszedł czas na Cezariusza i Tosię.

Cezariusz: Wątek adopcyjny Czarka przyjechał do nas z DT u forumowej Joanki aż z Torunia. Dołączył do naszej rodzinki 25.06.2017. Przez trzy tygodnie był towarzyszem Linoskoczki. Wspaniale się z nią dogadał, to dzięki niemu miała trzy wspaniałe, ostatnie tygodnie. Cezariusz, a dla mnie Czaruś dał mi się poznać już z kilku stron. Potrafi być spokojnym mężem, ale potrafi też dać czadu i popcornigować razem z drugą żoną Tosią. Stara się być męski i momentami udaje, że jest obojętny na głaskanie. Ale mina na pysiu i pozycja ciała zdradzają, że jest inaczej.

Tosia: Wątek adopcyjny Tosi, przyjechała do nas z nie tak daleka
