
Busia "dostała" od Pipi ! w chore oczko



No to wtedy mała wredzizna poczuła się już całkiem bezkarna i w weekend nie dała mi pospać... ganiała całą noc Busię, gryzła gdzie popadnie, a tamta piszczała jakby chciała powiedzieć "no już dobrze, jestem słabsza ! daj mi spokój ! odczep się"
wstawałam 3 razy, bo taki alarm podnosiła biedna Busia, a mała gadzina jakby chciała ją wyrzucić z klatki...
rano zobaczyłam, że oko Busi jest w gorszym stanie... mętne całe, mleczno - różowe !
Chyba Pipi ją w to oko jeszcze dziabnęła na dokładkę !!!
pobiegłam do wetki, oko raczej do usunięcia, ale dostałam jeszcze jedne krople (żel) na gojenie uszkodzonej rogówki i tydzień czekamy, czy się zagoi i nie będzie komplikacji... nie widzi już na pewno, ale operacja to już ostateczność...
A Pipi wylądowała osobno !!! nie dam już gnębić Busi na starość, dość ma problemów ze zdrowiem, żeby na dodatek ta mała zadziora ją męczyła !
trzy lata były razem, Busia starsza i łagodna, taka matrona, siła spokoju, a mała zadziora, to żywe srebro i wyczekała w końcu moment żeby przejąć władzę ! a szkoda... będą w 120 przedzielonej na pół i tyle, szkoda mi zdrowia i nerwów Busi !