✰Wojownicy Lilith✰ czteroświń(pięcio?)+kociu dwupak+tymczasy

Tutaj opowiadamy o naszych pupilach.

Moderator: pastuszek

Regulamin forum
Tematy nie odwiedzane dłużej niż 90 dni będą usuwane.
Dropsio

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: Dropsio »

Aż mnie zatkało jak przeczytałam na FB o "przygodach" Cyrylka... Trzymamy kciuki całą gromadką żeby chłopak szybko wrócił do zdrowia i mógł jak najszybciej pojechać do swojej nowej mamci. :fingerscrossed: :fingerscrossed: Trzymaj się Lilith, bo domyślam się że ciężko :pocieszacz: :buzki:
Awatar użytkownika
Lilith88
Posty: 4733
Rejestracja: 11 lis 2014, 20:35
Miejscowość: Gdańsk
Kontakt:

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: Lilith88 »

Dziękuję Dropsio :buzki: Lena jest cudowna i wiedziałam, że zajmie się chłopcami jak należy ale nie sądziłam, że będzie to aż tak istotne.. Gdyby nie ona, nie jej zaparcie i przewrażliwienie na świńskim punkcie to nie wiem czy Cyryl by jeszcze żył.. Dla mnie jest bohaterem i nie wiem jak się jej odwdzięczę.
A ja faktycznie wczoraj cały dzień przepłakałam, psychicznie jestem totalnie wykończona a Lena pewnie już w ogóle pod każdym względem.

A w kwestii wyjaśnienia dla innych wklejam tekst z postu Leny który wszystko tłumaczy:
"Obiecałam dzisiaj wyjaśnienie i historię pewnego blondyna, który pojawił się u mnie nagle, ale ze sporym przytupem. Miał być dwudniowy hotelik, a zrobiło się prawie Bates Motel. No, ale po kolei...
(ostrzegam, tl;dr)
W czwartek odebrałam z dworca dwóch chłopaków, tatę i synka, którzy jechali z hodowli Z Szalonego Chlewika - hodowla świnek morskich CH Teddy, czyli z Krakowa do Poznania żeby zamieszkać z Berenika Hennig. Mieli spędzić u nas kilka dni przed dalszą podróżą. Niestety już pierwszego wieczoru zauważyłam, że starszy, Cyrylek, wykazuje objawy, które wychodzą poza standardowe zmęczenie podróżą. Był osowiały, dużo leżał, na rękach od razu przybierał pozycję szmacianego dywanika no i, co najgorsze, ledwie skubał jedzenie. Od wszelkich smakołyków odwracał się bokiem. Około czwartej nad ranem było już tak źle, że dostał pierwszą porcję karmy ratunkowej. Ja nadal jednak ratowałam się myślą, że to tylko stres i lekkie przegrzanie po podróży.
Zabawa zaczęła się na dobre następnego dnia rano, kiedy po obudzeniu zauważyłam, że Cyryl już ledwo oddycha. Nieprzytomna, w spodniach dresowych, w których spałam, dosłownie pobiegłam na pociąg, żeby jak najszybciej znaleźć się w lecznicy. Kiedy w końcu - w morderczym upale i po mękach warszawskiej komunikacji miejskiej - dobiliśmy do przychodni, maluch dosłownie przelewał się przez ręce. Ciężko było stwierdzić co tak naprawdę się dzieje, bo poza ogromnym osłabieniem nie było żadnych konkretnych objawów - ani szmeru w drogach oddechowych, ani bólu brzuszka, ani gorączki. Doktor Bralewska pobrała krew, dała antybiotyk i skorygowała odrobinkę ząbki, wyciągając przy okazji z gardła kawałki siana. Stało się jasne, że chłopak próbował jeść, ale nie miał siły przełykać... Umówiliśmy się na kontrolę na siedemnastą następnego dnia i mieliśmy czekać na wyniki badania krwi, które miały być jeszcze tego samego dnia...
... miały być, ale w laboratorium akurat zepsuła się maszyna.
Po powtorcie mały dostał probiotyk i zaczęło się dokarmianie. Leki nie pomagały, był tak słaby, że nie łykał, nie wstawał, nie mógł nawet otworzyć oczu. Około 19.00 coś mnie tknęło i zadzwoniłam po taksówkę żeby jeszcze raz jechać do lecznicy. Dzięki naprawdę cudownemu panu taksówkarzowi, pokonaliśmy dwadzieścia dwa kilometry w dwadzieścia pięć minut. Po przyjeździe doktor Wyka zmierzyła małemu gorączkę i wynik był szokujący - 40,08 stopni, czyli dosłownie krok od temperatury, która jest dla świnek śmiertelna. Moja głupia intuicja najprawdopodobniej uratowała chłopakowi życie. Gdybyśmy przyjechali godzinę później, pewnie nie byłoby co zbierać... Prosiak po prostu by się ugotował.
Zaczęła się walka z czasem i temperaturą. Cyryl zarobił wenflon w łapę i godzinę leżał pod chłodzącymi kroplówkami. Kolejne mierzenie temperatury i kolejna koszmarna wiadomość -gorączka bez zmian. Kolejne wlewy dożylne, kolejna kroplówka, przy okazji "kotlet" i antybiotyk. Kolejne godziny w poczekalni w Medicavecie, które upłynęły mi z jednej strony na rozmawianiu przez telefon z Bereniką, a z drugiej na powtarzaniu sobie, że jak już zacznę płakać to nie przestanę. Doktor Dorota robiła co mogła, ale wszyscy wiedzieliśmy, że jest bardzo niedobrze. W końcu, po kolejnych wlewach (nie pamiętam już nawet których) chłodzeniu wkładami do lodówki i nacieraniu uszu spirytusem, temperatura powoli zaczęła spadać. Kiedy wychodziliśmy z lecznicy, godzinę po zamknięciu, oscylowała w granicach świnkowej normy. Do domu dotarliśmy po północy.
Cała noc upłynęła na chłodzeniu, dokarmianiu i upewnianiu się czy aby na penwo nie robi się zbyt ciepły. To był właśnie ten moment kiedy powiedziałam sobie, że jeżeli on to przeżyje, to kupię pół litra wódki i wypiję wszystko w pojedynkę :P Dokarmianie go przypominało trochę wlewanie papki w dziurę w pacynce... Nad ranem Cyryl zaczął się myć i trochę spacerować po klatce. Nigdy nie spodziwałam się, że wpadnę w taką euforię, widząc świnkę, która wymuje sobie boba albo po prostu podnosi głowę i otwiera szeroko oczy... Rano zjadł sam trochę koperku a ja zwariowałam ze szczęścia :P
Około południa byliśmy znowu w Medicavecie żeby w końcu poznać wyniki krwi i zacząć coś działać w kierunku diagnostyki, ponieważ nadal nie było wiadomo co się właściwie stało. Miałyśmy z dziewynami i wetkami kilka teorii, miedzy innymi infekcja, która uaktywniła się pod wpływem stresu, zatrucie, udar, zapalenie nerek... Wyniki jednak okazały się prawie wzorowe, parametry nerkowe i wątrobowe w normie. Nie ma infekcji, nie ma zatrucia, jesteśmy dalej w lesie. Cyryl na badaniu trochę się ożywił, próbował uciekać do transporterka przed igłą. Spędził kilka godzin w szpitalu, pod kroplówką, gdzie podobno nieśmiało podskubywał sobie karmę.
Do domu wróciliśmy o 19.00. Nadal nie jest świetnie, chociaż jego stan się poprawia, biegał trochę za swoim synkiem, skubał siano, wyrwał nawet z ręki kawałek arbuza. Wciąż marnie je i ciągle potrzebuje dokarmiania i chłodzenia, ale jak na świnkę, ktora jeszcze wczoraj nie była w stanie otworzyć oczu, czuje się naprawdę dobrze. Jutro czekają go kolejne godziny w przychodni z igłą w łapce.
Co się stało? Nadal do końca nie wiemy. Narazie najbardziej prawdopodobna jest teoria, że ogromny stres spowodowany podróżą osłabił odporność i pozbawił go apetytu. Do tego doszło przegrzanie i prawodpodobnie lekki udar. Wszystko się zapętliło i prawie posłało dzieciaka za Tęczowy Most. Jeżeli jego stan nadal będzie się poprawiał dzięki nawadnianiu, poptrzestaniemy na tej teorii. Jeżeli nie, będziemy szukać dalej.
Także tak. Trzymajcie kciuki, bo walka tak naprawdę nadal trwa, mimo że najgorsze, odpukać, mamy za sobą. Mam nadzieję, że niedługo obaj pojadą, zdrowi do domu i do Mamy."

Bardzo proszę trzymajcie kciuki za Cyrylka, bo jest lepiej ale wciąż nie za dobrze.
ANYA

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: ANYA »

Duzo :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed:
Widze, ze Bates Motel nie tylko tutaj jest popularny
Val

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: Val »

Matko kochana, widziałam go chyba w MV, ale tylko mi mignął, nie pomyślałabym, że jest tak źle.
:fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed:
Za taką walkę medal dla człowieka i świniaka!
Awatar użytkownika
jolka
Wiceprezes ds. adopcyjnych
Posty: 7897
Rejestracja: 27 sie 2014, 20:57
Miejscowość: Warszawa
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
Kontakt:

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: jolka »

Od 2 dni czytam na fb i trzymam mocno kciuki :fingerscrossed:
Chantal Jaśminka TM /16.11.2014
Kafelek TM 04.06.2018-
Zuzia TM 21.06.2018
Myszka TM 26.12.2018
Grusia TM 15.11.2019
Patryczek TM-21.12.2020
Olala TM-2.04.2021
Agatka TM-8.07.2021
Blusia TM-6.08.2021
Awatar użytkownika
Asita
Posty: 9428
Rejestracja: 18 lut 2015, 18:11
Miejscowość: Sopot
Kontakt:

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: Asita »

Mocno kciukam :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed: Żuruś i Miecio też kciukają :fingerscrossed:
Moje myszaki http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... =55&t=4152
Żurek i Alfredzik na zawsze pozostaną z nami
Awatar użytkownika
martuś
Posty: 10214
Rejestracja: 08 lip 2013, 12:25
Miejscowość: Złocieniec
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: martuś »

Trzymam kciuki! :fingerscrossed:
Całe szczęście, że udało się zbić temperaturę :tired:
Może to faktycznie przez te upały....Pogoda nie za dobra na podróże...Jak czytam o takim przelewaniu się przez ręce i mega wysokiej temp. to zaraz mi się kojarzy Rakietek od twojejwiernejfanki, który pomimo szybkiej pomocy jednak nie dojechał do DS...
Obrazek
Awatar użytkownika
Lilith88
Posty: 4733
Rejestracja: 11 lis 2014, 20:35
Miejscowość: Gdańsk
Kontakt:

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: Lilith88 »

My się z Zosią nie spodziewałyśmy takiego upału, oni jechali w czwartek bardzo wcześnie rano ale w Warszawie byli o 13, w środę było jeszcze ok, rano w czwartek też a upał się zrobił później. W życiu byśmy się na transport nie zdecydowały gdybyśmy wiedziały, że będzie taki upał. Poza tym transport mieli naprawdę najlepszy możliwy z wspaniałym hodowcą Wojciechem Obuchowiczem i zapewniony hotelik u Leny. Do tego jechały 4 świnki, mama z maluchem 4 tyg. i Cyryl z synkiem i tylko Cyryl się pochorował. Reszta nawet nie odczuła podróży. Cyryl jest świnką importowaną z Niemiec więc strasznie to wszystko dziwne, bo on nie pierwszy raz podróżuje.

Bardzo wszystkim dziękuję za wsparcie i za kciuki, Cyryl dziś całkiem ładnie je, jest naprawdę dużo lepiej i mam nadzieję, że 11.07 uda się jego i synka Oryginała przywieźć do Poznania ale oczywiście to zależy od jego stanu zdrowia i od pogody, nie będziemy ryzykować w żadnym wypadku powtórki.
Awatar użytkownika
Siula
Posty: 4009
Rejestracja: 26 kwie 2015, 21:21
Miejscowość: Tarnowo Podgóne
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: Siula »

My też trzymamy dalej,żeby było już dobrze. Wczoraj przeczytałam na FB, że dał radę! Niech się Cyrylek dzielnie trzyma i bezpiecznie chłopaki trafią do domku. :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed: :buzki:
balbinkowo

Re: ✰Wojownicy Lilith✰ Nowy lokator ♡♡♡

Post autor: balbinkowo »

Ja też kibicowałam na fb i kibicuję Cyrylkowi tutaj :fingerscrossed: :fingerscrossed: :fingerscrossed: za zdrówko i szczęśliwą podróż do DS :102:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasze świnki”