
Dzisiaj dzień jak co dzień...gdyby nie mała biała kulka na asfalcie... początkowo uznałam, że mały dzikusek odpoczywa...ale jak wracaliśmy z miasta nadal tam był...nic nie widział przez zaropiałe oczka

Miał siostrę/brata i mamę ale ich nie udało mi się złapać

Kociątko ponieważ było w najgorszym stanie pojechało z polecenia OTOZ Gliwice do Katowickiego schroniska

Zostaliśmy bardzo miło przyjęci i ku mojemu zaskoczeniu podziękowali nam za przywiezienie chorego maleństwa. Trzymajcie kciuki żeby wyzdrowiał (koci katar to straszna menda) i znalazł kochający domek
To uchwyciłam w transporterze, ponieważ pomaga fundacjom stwierdzić, czy zwierzę faktycznie potrzebuje pomocy...
Tak miało być...jak wiele innych małych istot miał stanąć na środku mojej drogi i skromnie poprosić o pomoc...