 Chłopcy pewnie mało entuzjastycznie podeszli do zmian
 Chłopcy pewnie mało entuzjastycznie podeszli do zmian 
Moderator: pastuszek
 Chłopcy pewnie mało entuzjastycznie podeszli do zmian
 Chłopcy pewnie mało entuzjastycznie podeszli do zmian 

 Właściwie ja wiedziałam, że tak będzie. Kolejne badanie to kolejne pieniądze w błoto, ale ciągle coś wymyślają, bo cytuję: "świnka jest w tym wieku". I jeszcze się z tego wszystkiego cieszymy. Wcześniej sprawdziliśmy, iż tarczyca jest zdrowa, serce jeszcze OK, zębiszcza prawidłowe, a teraz okazało się, że u naszego prawie siedmiolatka nerki mają lekki osad jak u 2-3 letniej świnki. Nic nie trzeba robić!
 Właściwie ja wiedziałam, że tak będzie. Kolejne badanie to kolejne pieniądze w błoto, ale ciągle coś wymyślają, bo cytuję: "świnka jest w tym wieku". I jeszcze się z tego wszystkiego cieszymy. Wcześniej sprawdziliśmy, iż tarczyca jest zdrowa, serce jeszcze OK, zębiszcza prawidłowe, a teraz okazało się, że u naszego prawie siedmiolatka nerki mają lekki osad jak u 2-3 letniej świnki. Nic nie trzeba robić!   No to będziemy obserwować czy po odstawieniu leków będzie tak samo się poruszał - czytaj sępił o chrupki. Bo kręgosłup jak drut kolczasty, psy/koty z mniejszymi degeneracjami są inwalidami, ale to zawsze jest sprawa indywidualna i  akurat Naleśnikowi to nie przeszkadza. Jeszcze jedna uwaga - nefrolog to pierwszy wet, u którego nie spotkałam fioła na punkcie podawania sztucznej witaminy C.
 No to będziemy obserwować czy po odstawieniu leków będzie tak samo się poruszał - czytaj sępił o chrupki. Bo kręgosłup jak drut kolczasty, psy/koty z mniejszymi degeneracjami są inwalidami, ale to zawsze jest sprawa indywidualna i  akurat Naleśnikowi to nie przeszkadza. Jeszcze jedna uwaga - nefrolog to pierwszy wet, u którego nie spotkałam fioła na punkcie podawania sztucznej witaminy C.   Na odchodne powiedzieli mi o corocznym badaniu krwi, bo znów "to jest taka stara świnka". Zastanowimy się nad tym, bo nie mam ochoty mu bez potrzeby robić kujki. Co prawda Naleśnik wcale się nie stresuje u weta, tylko czeka na okazję czy już można zacząć występ, a w programie tańce ze śpiewami + szczodre sypanie "rodzynkami z kieszeni".
  Na odchodne powiedzieli mi o corocznym badaniu krwi, bo znów "to jest taka stara świnka". Zastanowimy się nad tym, bo nie mam ochoty mu bez potrzeby robić kujki. Co prawda Naleśnik wcale się nie stresuje u weta, tylko czeka na okazję czy już można zacząć występ, a w programie tańce ze śpiewami + szczodre sypanie "rodzynkami z kieszeni".   Hm, mój internista miał kiedyś plakat przed gabinetem promujący coroczne badanie krwi u ludzi, weszłam i zapytałam się o skierowanie, a on mi na to, iż to bzdura, bo porządnym wywiadem więcej się ustali niż podstawową biochemią. U kolejnych lekarzy widziałam podobną tendencję, no ale to państwowa służba zdrowa, a nie prywatna...
 Hm, mój internista miał kiedyś plakat przed gabinetem promujący coroczne badanie krwi u ludzi, weszłam i zapytałam się o skierowanie, a on mi na to, iż to bzdura, bo porządnym wywiadem więcej się ustali niż podstawową biochemią. U kolejnych lekarzy widziałam podobną tendencję, no ale to państwowa służba zdrowa, a nie prywatna... 


 Nicek z Florkiem. To se ne vrati...
 Nicek z Florkiem. To se ne vrati...

 
  Ale spokojnie - mówi, że przyjechał tylko na dwutygodniowy urlop. Naprawdę nie planuje zostać tak długo jak np. pan Florek, który od zeszłego lata siedzi u nas na próbę... Jednak wróćmy do malucha - nie mógł się doczekać więc jest kilka dni wcześniej. A po co się tarabanić z przewożeniem klatki? Taka kruszyna chętnie się przytuli do jakiegoś starszego wujka. Szkoła życia pod okiem wielkich mistrzów to spełnienie marzeń dla niedoświadczonego młokosa. Tylko którego nauczyciela wybrać? Upierdliwego Mruczka? Czy Jojczącego Gryzaka? O! Szef wszystkich szefów Wódz Naleśnik zaakceptował podanie białaska, pod jednym warunkiem: byle byś mi się tu zanadto nie wiercił... Super! A że w stadzie będzie również któryś ze wspomnianych wcześniej dziwaków to też OK - ha, zobaczymy czy taki tłusty klusek mnie dogoni... Chyba trzeba będzie mu dać fory? Bzdura, lepiej będzie jak ja, Ziutosław, go pogonię.
  Ale spokojnie - mówi, że przyjechał tylko na dwutygodniowy urlop. Naprawdę nie planuje zostać tak długo jak np. pan Florek, który od zeszłego lata siedzi u nas na próbę... Jednak wróćmy do malucha - nie mógł się doczekać więc jest kilka dni wcześniej. A po co się tarabanić z przewożeniem klatki? Taka kruszyna chętnie się przytuli do jakiegoś starszego wujka. Szkoła życia pod okiem wielkich mistrzów to spełnienie marzeń dla niedoświadczonego młokosa. Tylko którego nauczyciela wybrać? Upierdliwego Mruczka? Czy Jojczącego Gryzaka? O! Szef wszystkich szefów Wódz Naleśnik zaakceptował podanie białaska, pod jednym warunkiem: byle byś mi się tu zanadto nie wiercił... Super! A że w stadzie będzie również któryś ze wspomnianych wcześniej dziwaków to też OK - ha, zobaczymy czy taki tłusty klusek mnie dogoni... Chyba trzeba będzie mu dać fory? Bzdura, lepiej będzie jak ja, Ziutosław, go pogonię.  
 
 
 
 



 
 
 
  dobrze ze sa dobre wiesci a proskaki jak widac zadowolone
 dobrze ze sa dobre wiesci a proskaki jak widac zadowolone  
 
 Dzięki.porcella pisze:Piekny opis
A odglosy tej małej wiertareczki - rewelacja. Który to tak zębami trzaska? Ziuteczek?
 Ziutek, też. Ale Nicek przodował, ba, on trzaskał zębami jeszcze przez kwadrans po rozdzieleniu... No nic nie można było zrobić. Labik uparł się, że ufoludek to zagrożenie i był gotów zrobić wszystko, żeby udowodnić swoją tezę:
 Ziutek, też. Ale Nicek przodował, ba, on trzaskał zębami jeszcze przez kwadrans po rozdzieleniu... No nic nie można było zrobić. Labik uparł się, że ufoludek to zagrożenie i był gotów zrobić wszystko, żeby udowodnić swoją tezę: Naleśnik by mi nie oddał...
  Naleśnik by mi nie oddał... Florek lekko zdezorientowany: Jak to? Ktoś wreszcie znów słuchał uważnie mojego bajdurzenia... Skakaliśmy właśnie naprzeciwko siebie gotując się do ataku, a on nagle dla jakiejś trawki całkiem mnie zignorował? To chociaż pokręcę kuprem albo stanę groźnie bokiem, to musi zrobić na tym białym zadzie wrażenie. Mimo, że wzajemne straszenie się wyglądało bardzo groźnie, to mile mnie zaskoczyło, że agut nie rzucił się od razu do gryzienia (a nawet dziś dziabnął Wicherka w czubek nosa, gdy ten wyciągał się po buraczka, oczywiście znów pies ogrodnika, bo sam zjeść nie miał ochoty). Wręcz przeciwnie, to Ziutek dziabnął go kilka razy w policzek, raz w usta, a ten się nie mścił (co prawda żadnych ran później nie znaleziono...). Dopiero po 1,5h obaj zamiast skakać w górę, rzucili się do przodu na sparringowego partnera. Dostali oklaski. U Ziutka krew na wardze więc łączenie zostało przerwane.
  Florek lekko zdezorientowany: Jak to? Ktoś wreszcie znów słuchał uważnie mojego bajdurzenia... Skakaliśmy właśnie naprzeciwko siebie gotując się do ataku, a on nagle dla jakiejś trawki całkiem mnie zignorował? To chociaż pokręcę kuprem albo stanę groźnie bokiem, to musi zrobić na tym białym zadzie wrażenie. Mimo, że wzajemne straszenie się wyglądało bardzo groźnie, to mile mnie zaskoczyło, że agut nie rzucił się od razu do gryzienia (a nawet dziś dziabnął Wicherka w czubek nosa, gdy ten wyciągał się po buraczka, oczywiście znów pies ogrodnika, bo sam zjeść nie miał ochoty). Wręcz przeciwnie, to Ziutek dziabnął go kilka razy w policzek, raz w usta, a ten się nie mścił (co prawda żadnych ran później nie znaleziono...). Dopiero po 1,5h obaj zamiast skakać w górę, rzucili się do przodu na sparringowego partnera. Dostali oklaski. U Ziutka krew na wardze więc łączenie zostało przerwane.  
 
  
 
