Doskonale wiem, jak bywa z łączeniami - czasami się nie da i już. Objawy bywają najróżniejsze, zwykle juz po pierwszej godzinie wiadomo, czy są szanse na związek. Podejrzewam, że Blusia żyła w ciągłym stresie i hałasie, u jolki zdołała się troszkę odchwycić, a tu następny stres, inna świnka - wcale nie malutka Agatka - ratunku, chcę umrzeć, a w każdym razie uciec. Poddała się przy zastosowaniu strategii trupa. Nie można wykluczyć, że po kilku tygodniach mieszkania obok siebie i powolnego zapoznawania coś by z tego wyszlo, ale prawdopodobieństwo jest mniej więcej pół na pół.
Poza tym nie wiadomo, co i kiedy się w śwince przestawia, że z tchórza staje się agresorem.
Jeśli podjęłyście taką decyzję i czujecie, że tak będzie dobrze - to wszystkiego najlepszego dla wszystkich zainteresowanych ludzkich i zwierzęcych. Fizia też znajdzie swoją drugą połowę!
