Martuś, nawet dwa...

Katiusha, Nicek też po paru sekundach padł zemdlony, jeno łepek na miękkim spoczął.

Przydałaby mu się podusia na materacyku, np. taka jaką mają twoje świnki. Nieborak radzi sobie jak może i np. gdy Naleśnik wchodzi pod hamak, to on hop na górę, a głowę kładzie na... ykm najbardziej krągłej części szefa...
Lubię ten obrazek:

Tylko jak oddać tę grę słów (Out of my way, I have important shit to do) po polsku? Z drogi, bo mam kupę do roboty? Z drogi śledzie, bo zasrany ważniak jedzie? Zejdź mi z drogi, bo mam ważną (świńską) sprawę do załatwienia?
A nasz ważniak się wścieka. Florek po wypróbowaniu trwałości wszystkich krat dookoła, wziął się za kopanie w trotach. W ciągu kilku minut sprawdził dosłownie każde miejsce w kuwecie czy nie nadaje się na zrobienie podkopu. Nawet miskę sobie w tym celu przesunął, żeby nie pominąć niczego. Widać, że to inteligentna bestia. Ciekawe kiedy wpadnie, że można wyskoczyć z klatki górą, z pudełka już umie więc następna akcja jest chyba tylko kwestią czasu. Hm, ogólnie nasz plan jest taki - zaczekać aż agutek skończy półtora roku + z 1 m-c i już na początku jesieni można by spróbować ponowne łączenie łobuziaków. Chyba, że wcześniej się uspokoją. Niestety, od ostatniego spotkania minął miesiąc i póki co im się pogorszyło. Już nie ma niuchających się z przejęciem nosków. W tej chwili Nicek wsadza nos i obie łapy przez kraty i robi: Zygu zygu marcheweczka, spróbuj mnie dorwać.

A Florek rzuca się i próbuje mu odgryźć ten bezczelny nos. Gałgan robi unik i znowu zaczyna prowokować. Jednak gdy przyszło do oględzin pyszczków to właśnie Florkowi brakowało kępki włosów na czubku noska. Czyli znowu: jeden rozrabiaka wart drugiego. Ech, w takim układzie chyba nie można liczyć na zgodne połączenie wariatów. Na marginesie dodam, że czasem Florek rzuca się na Wicherkowy nos albo wgryza mu się w bok. Wygląda to źle, a mały piszczy. Tymczasem nicpoń tylko ciągnie za włosy kolegę, a ten krzyczy: Natychmiast daj mi spokój! Florek: OK, sorki, jak nie masz ochoty na mały sparring to sobie idę… No, i po awanturze. Nicek w takiej sytuacji by zwiał albo się odgryzł… Wniosek? Nie wiem czy jeszcze się łudzić co do możliwej tolerancji między Nickiem i Florkiem? Na razie jest obsesja, a ta z definicji nie może skończyć się dobrze. No nic, czekamy, może poziom testosteronu jednak kiedyś opadnie...
