ejj.. a Wy byście się z niej nie śmiali? jak ćwierka.. ale już nie ćwierka?
Małż próbował ją wywabić, by podeszła do kratek. Zazwyczaj sama przychodzi (gdzieś chyba też mam to nagrane jak szybko biegnie na dźwięk łyżeczki uderzanej o kieliszek) ale są dni, że nie chce jej się tyłka wyjąc z norki no i wtedy właśnie Małż próbuje ją wywabić ze skutkiem różnym
A żeby nie było.. Fifi nie głodzimy.. ale ona, w odróżnieniu od reszty świnek nie czeka z kwiczeniem o jedzenie na "po sprzątaniu" tylko drze się jak tylko Małż zaczyna sprzątać i drze się tak nawet, jak dostanie pierwsze danie.. dopiero jak dam drugie i karmnik, to przestaje..
W tego Sylwestra wszyscy tak szaleliśmy
ale już sobie obiecałam, że w następnym muszę gdzieś iść i się bawić.. kurcze.. siedzenie przed TV to jednak nie dla mnie. Pipki się wystrzałów nie boją więc mogę je spokojnie zostawić.
Asita, krwawnik też był pogryzany.. a liście pokrzywy zniknęły, gdy zostały tylko one w karmniku (a my szybko uciekliśmy z domu

) Pipki baaardzo baaardzo dziękują
w poniedziałek jedziemy na USG nerek, a w następny czwartek albo piątek jeszcze raz z Fifi na cukier. I zobaczymy co będziemy dalej z tym robili..