Oto Sally:
Sally znalazła się u mnie w zupełnie nieplanowany sposób. Moja babcia mówi do mnie: słuchaj, ja mam taką koleżankę, i ta koleżanka ma świnkę. Nie chcesz ty świnki? Bo ona nie ma co z nią zrobić, nie ma czasu się nią zajmować. Świnka należała do jej córki oraz wnuka. Córka tragicznie zmarła, wnuk ma 15 lat i w głowie mu dziewczyny a nie świnki...No to co miałam zrobić?
Tak więc parę dni temu odebrałam Sally. Świnka siedziała w małej klatce, chyba ptasiej albo szczurzej, takiej wysokiej, zamiast ściółki warstwa mokrych trocin. Podobno całe lato spędziła na dworze, żywiąc się głównie trawą...
Jednak Sally jest w zaskakująco dobrym stanie, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Oczywiście zaraz zabrałam ją do weta gdzie okazało się, że ma wszoły. Poza tym osłuchowo wyszły lekkie szmery w sercu. Po świętach druga dawka na pasożyty i zrobimy usg.
Podobno Sally ma ok 2 lat, wet ocenił na 3. Trochę to dziwne, bo pazurki ma bardzo krótkie,takie młodzieńcze, choć przednie paluszki powykrzywiane...
Poza tym - Sally jest bardziej oswojona niż moje dziewczyny! Natychmiast podbiega jak tylko ktoś się pojawi w pobliżu, daje się głaskać i miziać, na kolanach robi pięknego naleśnika...Jest baardzo towarzyska i przyjacielska, przynajmniej do ludzi. Nie przedstawiałam jej jeszcze moim świniom ze względu na pasożyty.
Myślałam, że będzie kolejnym tymczasem , ale teraz nie wiem...Fajna świnka z niej
Chyba będzie ich 5
I jeszcze bonus: Guliwer jak był u mnie w oczekiwaniu na swoją Dużą, biedny tak się zestresował, że nawet pietruszki nie ruszył!
