Z tego zdjęcia już tylko MV i norki zostały, bo nawet transporter się połamał z żalu.
Bardzo mnie moje świnie zmartwiły, wczoraj Grawiśka mnie obbobczyła taką miękką malizną z ogonkami, inne boby w klatce obmacałam też miękkie, choć be z ogonków.I pachna jakos tak, ja mam co przeda zaburzenia powionienia po tych wziewach, ale jednak. Na materacach już z tydzień widzę kredowe plamy.Chyba jeszcze mnie przed świętami czeka wycieczka do mv. Dziś może nałapię moczu i dam koło siebie do analizy. Wiedźminowi trzeba też przyciąć pazury, ostatni raz miał pod narkozą przy okazji sterylki, to już ponad 2 miesiące przecież. A ma on pazury czarne i jest narwany. TŻ się podjął, że mu w sobotę ciachnie na wyczucie.
Wczoraj Wieźminek się bardzo zrehabilitował, siedział mi lubo na dekolcie podtrąbując po swojemu trutu, trutu-tutu. On niestety jeszcze po teddikowemu do mnie nie gulga, w ogóle myślałam, że on nie, ale do żon to owszem.
