Dziękuję wam za wsparcie.
Elmuś jest zdezorientowany i trochę przygaszony. Pierwszy raz w życiu został sam. Dzisiaj właściwie przespał dzień na wybiegu i w pierwszej chwili szukał na nim Kubusia.
Mnie również ciężko. Poranek był najgorszy. Obudziłam się i pierwsze co zaczęłam nasłuchiwać jak Kubuniu oddycha nim uświadomiłam sobie, że już tego nie muszę robić. Zawsze rano wszystko w biegu było by szybciutko dostał śniadanie, sprawdzenie wagi, leki a dopiero potem człowiek zajmował się sobą. Nawyk nasłuchiwania oddechu cały czas we mnie siedzi i co chwilę łapię się na tym, że nasłuchuję....
Bardzo było łatwo w ciągu ostatnich miesięcy całe życie ustawić pod potrzeby Kuby i wszystko planować wedle tej małej kruszynki, powrót do innego trybu zajmie chyba dłużej.
W ogóle uświadomiliśmy sobie z TŻ, że od kilku miesięcy nasz smsy wyglądały na zasadzie. Jak Kubuś. Ile waży? Co zjadał? Daj mu może to i to. Jako oddycha? Może źle się ułożył. Wszystko się w okół niego kręciło. Teraz pozostała pustka...
Dobrze, że mamy Elmusia bo jak wtulam się w jego ciepłe futerko to troszkę mi lżej...
Beth pisze:
Bardzo było łatwo w ciągu ostatnich miesięcy całe życie ustawić pod potrzeby Kuby i wszystko planować wedle tej małej kruszynki, powrót do innego trybu zajmie chyba dłużej.
Oj tak Dużo łatwiej jest przestawić na opiekę nad chorym zwierzęciem niż tak z dnia na dzień to wszystko stracić i nagle mieć tyle wolnego czasu
A myślicie o koledze dla Elmusia? Biedny nie rozumie dlaczego Kubusia już nie ma
Równo pięć lat temu w naszym domu pojawił się Kuba. Mała puchata kulka, której nie sposób się było oprzeć. Stał się częścią naszej rodziny. Zwyczajowo dzisiaj byłby świętowanie. Tort przygotowany przez TŻ i prezenty. Zamiast tego mamy pustkę ....