Witam jestem z Białegostoku i jestem nowa na forum.
Około 3 tygodnie temu znalazłam na ulicy świnkę morską, była godzina 21.00, padał deszcz. Oczywiście zabrałam prosiaka do domu.
Następnego dnia poszłam do zaufanego weta, specjalistę od królików i świnek (polecanego przez SPK i SPŚM), lekarz obejrzał świnkę dokładnie, osłuchał i zbadał, okazało się, że to ok. 5 miesięczny samczyk z zapaleniem górnych dróg oddechowych i spojówek. Podjęliśmy leczenie. Aktualnie świnka jest już prawie zdrowa, ale mam z nią pewien problem.
Nie mam doświadczenia w hodowli świnek a mój prosiak jest bardzo płochliwy, panicznie przerażony jak zbliżam się do klatki. Nie wiem co robić? Jak próbuję go potrzymać na kolanach, dawać smakołyki, to piszczy z przerażenia (obejrzałam filmik na You Tube z dźwiękami wydawanymi przez świnki i ten dźwięk, który on wydaje oznacza cierpienie i ból, a świniak jest już prawie zdrowy). W klatce apetyt ma dobry, zajada się sianem, zieleninką, warzywami. Gdy tylko zbliżam się do klatki, wieje do swojego domku i siedzi tam cały czas, może w ogóle nie wychodzić, Nie wiem czy mam zabrać ten domek czy zostawić, bo jeszcze bardziej się zestresuje. Nie mam pojęcia jak sprawić, by Ciapek nabrał zaufania do mnie i mojej rodziny, żeby był szczęśliwy i radosny. Planuję za jakiś czas zaadoptować drugiego samca, by było mu raźniej, ale na dzień dzisiejszy nie wiem jak postępować? Wydaje mi się, że ktoś go skrzywdził, no i oczywiście to leczenie zapalenia górnych dróg oddechowych też nie było przyjemne, musiałam podawać antybiotyk do pyszczka na siłę itp. Proszę niech mi ktoś doradzi jak oswajać takie płochliwe stworzonko
świnka z ulicy
Moderator: Pulpecja
- joanna ch
- Posty: 5254
- Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
- Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: świnka z ulicy
Super że go uratowałaś
Tylko czas tu pomoże, świnki oswajają się dość wolno. Moje się drą przy wyjmowaniu na przykład a na kolanach czasem trochę też. Dobrze że przynajmniej nie chce dziabać
Tylko czas tu pomoże, świnki oswajają się dość wolno. Moje się drą przy wyjmowaniu na przykład a na kolanach czasem trochę też. Dobrze że przynajmniej nie chce dziabać
Re: świnka z ulicy
Przede wszystkim potrzebuje czasu, w końcu przekona się, że nie zamierzasz go mordować.
A domek bym zabrała, przymusowo niech się oswaja z widokiem człowieka.
Może jakiś oswojony świń by mu pomógł w przełamaniu lęku przed człowiekiem.
Najważniejsze, że dochodzi do zdrowia, reszta przyjdzie z czasem.
A domek bym zabrała, przymusowo niech się oswaja z widokiem człowieka.
Może jakiś oswojony świń by mu pomógł w przełamaniu lęku przed człowiekiem.
Najważniejsze, że dochodzi do zdrowia, reszta przyjdzie z czasem.
Re: świnka z ulicy
Ja bym zostawiła domek. Niech ma miejsce w którym czuje się bezpiecznie. Kiedy skończy się nieprzyjemne leczenie i Twoje ręce zaczną się kojarzyć z pysznym jedzonkiem przestanie uciekać. Świnki czasem oswajają się dość długo.
Re: świnka z ulicy
Wczoraj zabrałam mu domek na próbę, siedział sztywny i wciśnięty w kąt klatki, to dzisiaj mu postawiłam, bo miałam wrażenie, że to jedyne miejsce, gdzie zwierzak może się zrelaksować, przed chwilą wyszedł z domku, po tym jak dostał świeże sianko i nawet podskakiwał, wyglądało to bardzo radośnie, teraz siedzi i chrupie przy paśniku
Re: świnka z ulicy
Jak dojdzie drugi prosiak na pewno ułatwi mu to oswojenie się z Tobą.
Re: świnka z ulicy
Moje świnki są ze mną od marca i nadal zdarza im się uciekać, takie zwierzaki - płochliwe, w naturze były ofiarami i zwierzyna na nie polowała, ale dodam jedno "ale".
Do tamtego tygodnia były same w klatkach, w temacie moich świniaków można wszystko poczytać, co i jak, od zeszłego tygodnia widzę zmianę w zachowaniu - boją się mniej, są bardziej odważne i ogólnie bardziej otwarte. Pomysł na drugą świnkę uważam, jak najbardziej za. Wiele razy czytałam tutaj, czy na innych stornach, że świnki to zwierzaki stadne, widziałam, jak siedziały osobno w klatkach, to jakoś się tam nie nudziły, tutaj skubnęły sianka, tutaj jakiś ogórek, wskoczyły na hamak, pod hamak, zaraz poidełko, albo się napić, albo pogryźć, aby zabić nudę, wejść na pluszowego misia, pogryźć misia... i tak dalej. Ogólnie nie wyglądały na smutne, złe, czy cokolwiek takiego. Stały w osobnych klatkach w różnych pomieszczeniach. Brałam na kolana, głaskałam, zajmowałam się, aby miały towarzystwo. Było ok. Ale naprawdę, od tamtego tygodnia wyglądają, jakby były jeszcze szczęśliwsze, jeszcze bardziej takie... radosne. Nie wiem, jak to napisać, ale po nich po prostu widać, że mimo tego, że nadal gruchają, nadal się docierają jednak się cieszą, że mają siebie nawzajem, że nie muszą siedzieć w osobnych klatkach, że jakoś jest im lepiej, że jest nawet na kogo "gruchnąć"
Ci, którzy mają jedną świnkę i uważają, że jest to dobre dla niej - mylą się, chyba, że mają naprawdę typową aspołeczną świnkę, ale nie przekonają się nigdy, dopóki nie spróbują "dopasować" drugiej.
Także uważam, że słuszna decyzja z drugą świnką i piękne zachowanie z Twojej strony, @nikadomi-83, że ją zabrałaś do siebie. Z czasem się przyzwyczai, a jak weźmiesz z adopcji świnkę odważniejszą, to może i ta nabierze odwagi?
POWODZENIA!
Do tamtego tygodnia były same w klatkach, w temacie moich świniaków można wszystko poczytać, co i jak, od zeszłego tygodnia widzę zmianę w zachowaniu - boją się mniej, są bardziej odważne i ogólnie bardziej otwarte. Pomysł na drugą świnkę uważam, jak najbardziej za. Wiele razy czytałam tutaj, czy na innych stornach, że świnki to zwierzaki stadne, widziałam, jak siedziały osobno w klatkach, to jakoś się tam nie nudziły, tutaj skubnęły sianka, tutaj jakiś ogórek, wskoczyły na hamak, pod hamak, zaraz poidełko, albo się napić, albo pogryźć, aby zabić nudę, wejść na pluszowego misia, pogryźć misia... i tak dalej. Ogólnie nie wyglądały na smutne, złe, czy cokolwiek takiego. Stały w osobnych klatkach w różnych pomieszczeniach. Brałam na kolana, głaskałam, zajmowałam się, aby miały towarzystwo. Było ok. Ale naprawdę, od tamtego tygodnia wyglądają, jakby były jeszcze szczęśliwsze, jeszcze bardziej takie... radosne. Nie wiem, jak to napisać, ale po nich po prostu widać, że mimo tego, że nadal gruchają, nadal się docierają jednak się cieszą, że mają siebie nawzajem, że nie muszą siedzieć w osobnych klatkach, że jakoś jest im lepiej, że jest nawet na kogo "gruchnąć"
Ci, którzy mają jedną świnkę i uważają, że jest to dobre dla niej - mylą się, chyba, że mają naprawdę typową aspołeczną świnkę, ale nie przekonają się nigdy, dopóki nie spróbują "dopasować" drugiej.
Także uważam, że słuszna decyzja z drugą świnką i piękne zachowanie z Twojej strony, @nikadomi-83, że ją zabrałaś do siebie. Z czasem się przyzwyczai, a jak weźmiesz z adopcji świnkę odważniejszą, to może i ta nabierze odwagi?
POWODZENIA!