Dojechaliśmy do Rzymu w sobotę o 19, do 20 szukaliśmy walizki...dzwoniliśmy na policję i do carabinieri, o 1 dopiero skończyliśmy przenosić kartony i meble do mieszkania. Wstaliśmy o 9:30..zanim się ogarnęliśmy, zjedliśmy śniadanie, wypiliśmy kawę to musieliśmy wyjeżdżać

No i jakoś wszystko przez ten stres działo się jakby obok mnie...powoli zaczynam planować wydatki żeby odkupić zgubione rzeczy...najgorsza jest bransoletka Pandory warta około 1500zł (wszystkie elementy były prezentami od siostry i rodziców).