On właściwie nie robi, w dosłownym znaczeniu tego słowa. Wygląda to tak, jakby mu czasem wypadły jak szybko idzie, no i oczywiście, jak już bardzo dużo się nazbiera, to kolejna dostawa wypycha to z brzegu, i wtedy taka porządna kulka ląduje tam, gdzie on siedzi, czyli w polarowym domku. Jak jest tak przeładowany, to nieborak leży na boku i chyba właśnie czeka, aż samo wyjdzie. Zastaję go tak rano i po południu, zabieram do łazienki, wyciągam to trzeba, czyszczę, no i chłopak jest jak nowy, chodzi dziarsko po klatce albo gania po wybiegu jak fryga. Biedny jest. Mam nadzieję, że kastracja mu faktycznie pomoże, będzie miał luźniej na końcu jelita.
W poniedziałek idziemy do dr Kasi na solidny przegląd z usg, jak trzeba, to rtg głowy (dziwnie furka i mamle godzinami jak je, powoli bardzo przybiera na wadze) Jak będzie ok, to się umawiamy na zabieg. Mam nadzieję, że nic sensacyjnego nie wyjdzie mu w pęcherzu, ani w szczęce, względnie zatokach.
Jest to pieszczoch jakich mało, podobnie jak Murgatrusia. A Grawitacja się piekli i puszy, ale i tak ją uwielbiam.
Moja Misia również miała taki kaftanik po sterylizacji
Tylko, że cały czas kombinowała jak go zdjąć i dobrać się do szwów co prawie się jej udało. Dlatego też musiałem jej założyć kołnierz.
Za zabieg Euzebiusza
Nie mam rewelacyjnych wieści niestety.
Euzebiusz ma potwornie dużo piachu w pęcherzu, wypisz wymaluj jak Heniutek u Beatrycze. Mial płukanie pęcherza, zniósł bardzo dzielnie, ale cierpiał. Potem miał jeszcze korekcję siekaczy, zęby nadal paskudne. W dodatku przeba ograniczyć podawanie APL bo to wapno m.im. mogło mu się pogorszyć od tego. Dostał Rodi care uro oczywiście. Za tydzień kolejne płukanie.
Kastracja z wszech miar wskazana, ale niestety jeszcze nie teraz. W rtg klatki wyszło, że ma dziwnie skrzywioną tchawicę, wygląda jakby coś ją naciskało. Echo serca w Vetcardii powinno pokazać co, a może to być jakaś anomialia anatomiczna, powiększony znacznie węzeł chłonny , albo, jak to elegancko ujęto "inna zmiana rozrostowa"
Kochany puchaty jeżyk.