No dały radę z wystrojem, ale terapia szokowa była
Dzima- Twój obrazek będzie nieco inny..

Mam nadzieję, że się spodoba..
Trochę poszkicowałam, ale upał i inne czynności wzięły górę. Laski na czas sprzątania pokoju i klatki wylądowały na sofie.
Było szamowanko:
Drzemka i walka z upałem. Namiocik, który zrobiłam, okazał się obiektem pożądania:
Tylko wentylacja sterczała:
A ja w międzyczasie uszyłam (!!!!) hamak do klatki..
Oto, co wykombinowałam z zaczepów od hamaków, które na norki przerobiłam ( znalazłam je zapomniane na dnie szafy), kawałków pianki tapicerskiej walającej mi się w piwnicy, starej dziecięcej parasolki, dwóch par polarowych wojskowych kalesonów, dziurawego prześcieradła, i steranej białej bluzy polarowej
Ostatnią rzeczą, którą przed tą radosną twórczością "przyszyłam" była oznaka stopnia (znam tylko dwa ściegi: fastryga i "na okrętkę"...)
TESTING=SUCCESS!!!
