Moje kochane świnki (po)morskie..
Moderator: silje
- Skiti
- Posty: 1132
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:14
- Miejscowość: Grudziądz
- Lokalizacja: Grudziądz (kuj-pom)
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie
Strasznie mi przykro... Jesteś niesamowita, że tak dobrze sobie z tym radzisz. Świniaczki również. Nadal bardzo mocno za Was trzymam i myślę.
Re: Moje kochane świnki (po)morskie
...za dużo świnek ostatnio traci siły...
Kubulku...trzymam kciuki, żeby nie bolało...
Silje...co ja mogę... ehh
Kubulku...trzymam kciuki, żeby nie bolało...
Silje...co ja mogę... ehh

- sosnowa
- Posty: 15296
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie
Trzymaj się kochana, w tych trudnych chwilach całe forum za Tobą murem.
Bardzo, bardzo to wysoka cena, ale wartą ją płacić, jednak za wszystko dobre co mały przyjaciel wnosi do naszego życia. Straszny to banał, ale jak to banał, prawda szczera.
Bardzo, bardzo to wysoka cena, ale wartą ją płacić, jednak za wszystko dobre co mały przyjaciel wnosi do naszego życia. Straszny to banał, ale jak to banał, prawda szczera.
- Inez
- Posty: 2175
- Rejestracja: 12 lip 2013, 17:49
- Miejscowość: Niedzica
- Lokalizacja: Niedzica
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie
Przechodziłam przez to dwa razy. I za każdym razem najgorsze bylo patrzenie jak z pełnej życia świnki robi się bezwładny klopsik. I myśli czy jeszcze coś zrobić czy lepiej pomóc odejść. Trzymam za Was kciuki.
Re: Moje kochane świnki (po)morskie
Przyznam się wielkim, wielkim wstydem, że ja bym chyba nie dała rady. Dostałabym depresji, zamknęła się na zawsze w pokoju i nigdy nie wychodziła. A Ty dajesz sobie radę z każdą świnkową chorobą i chociaż cały czas Cię nawiedzają, nie poddajesz się. Dobrze, że dobro na ogół wraca. Kubusiu, trzymaj się!
- silje
- Moderator globalny
- Posty: 8091
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
- Miejscowość: Sztum/Czernin
- Lokalizacja: woj. pomorskie
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie
Dziękuję za kciuki, za wsparcie i za wszystkie ciepłe słowa.
Dzielna, to ja jestem tak mocno średnio.. Wczoraj w gabinecie się rozkleiłam, kiedy tak stałam nad Kubusiem.
Lizał mnie po rękach, chyba chciał, abym go odłożyła do transportera. Kiedy podsunęłam mu trawę pod nosek- ze smakiem zaczął ją zajadać- nawet w takiej sytuacji, na stole u weterynarza- pozostał łakomczuchem. Jak go nie kochać?
Tak, to prawda.. najgorsze jest to parzenie, jak prosiaczek, który zawsze był pełen życia- teraz leży bezwładnie i gaśnie..
I to prawda- że mimo wszystko warto płacić taką cenę. Mam jeszcze wiele świnek i ciągłą świadomość, że jeszcze wiele razy będę martwić się o nie i cierpieć, kiedy chorują i odchodzą. Ale one wnoszą tak wiele do życia i dają tyle radości, że nigdy z nich nie zrezygnuję.
Po sterydzie - mam wrażenie że cierpi mniej. Daję mu też Meloxydyl.
Już leży spokojnie, jakby się pogodził, że nie może chodzić. Trochę podjada z miski, trochę ze strzykawki.
Widzę, że jeszcze ma trochę radości z życia.

Mizianie

Niestety, przeważnie leży tak http://images67.fotosik.pl/873/deaff3f9ec4d003e.jpg, http://images69.fotosik.pl/872/085f772636f3ed7c.jpg
Tak jak P.Doktor powiedziała- już go nie wyleczymy.. Ale możemy sprawić, że będzie cierpiał trochę mniej. Trzeba próbować.
Mam mały szpitalik w domu, póki co.
Aktualnie moja tacka z lekami wygląda tak:

Mały filmik z trawiastego podwieczorku https://www.youtube.com/watch?v=k74ugci ... e=youtu.be
Dzielna, to ja jestem tak mocno średnio.. Wczoraj w gabinecie się rozkleiłam, kiedy tak stałam nad Kubusiem.
Lizał mnie po rękach, chyba chciał, abym go odłożyła do transportera. Kiedy podsunęłam mu trawę pod nosek- ze smakiem zaczął ją zajadać- nawet w takiej sytuacji, na stole u weterynarza- pozostał łakomczuchem. Jak go nie kochać?
Tak, to prawda.. najgorsze jest to parzenie, jak prosiaczek, który zawsze był pełen życia- teraz leży bezwładnie i gaśnie..
I to prawda- że mimo wszystko warto płacić taką cenę. Mam jeszcze wiele świnek i ciągłą świadomość, że jeszcze wiele razy będę martwić się o nie i cierpieć, kiedy chorują i odchodzą. Ale one wnoszą tak wiele do życia i dają tyle radości, że nigdy z nich nie zrezygnuję.
Po sterydzie - mam wrażenie że cierpi mniej. Daję mu też Meloxydyl.
Już leży spokojnie, jakby się pogodził, że nie może chodzić. Trochę podjada z miski, trochę ze strzykawki.
Widzę, że jeszcze ma trochę radości z życia.

Mizianie

Niestety, przeważnie leży tak http://images67.fotosik.pl/873/deaff3f9ec4d003e.jpg, http://images69.fotosik.pl/872/085f772636f3ed7c.jpg
Tak jak P.Doktor powiedziała- już go nie wyleczymy.. Ale możemy sprawić, że będzie cierpiał trochę mniej. Trzeba próbować.
Mam mały szpitalik w domu, póki co.
Aktualnie moja tacka z lekami wygląda tak:

Mały filmik z trawiastego podwieczorku https://www.youtube.com/watch?v=k74ugci ... e=youtu.be
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Finka, Dorjan, Lotka +21 w DT
- kimera
- Moderator globalny
- Posty: 3165
- Rejestracja: 07 lip 2013, 20:54
- Miejscowość: Łódź
- Lokalizacja: Łódź
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie
Razem ze sterydem nie powinno się podawać niesteroidowych środków przeciwzapalnych, do których zalicza się meloxycam.porozmawiaj o tym z weterynarzem, koniecznie.
Re: Moje kochane świnki (po)morskie
Silje...nawet nie wiem co mam napisać....
Kubuśku, trzymam
za siłę...dla Ciebie i Dużej

Kubuśku, trzymam

Re: Moje kochane świnki (po)morskie
O matko... Współczuję i rozumiem... Przeżyłam to
Kciuki, ne tracę nadziei!

Kciuki, ne tracę nadziei!
