One są rewelacyjne. Dzisiaj Aloki przewaliła się lekko na boczek i wyciągnęła tylną nóżkę a to wszystko leżąc na mnie. Byłam w siódmym niebie. Niestety aparat zostawiłam w torbie i nie mogłam zrobić fotek.
Jola przecież od Ciebie się wszystko zaczęło. Ty im pierwsza pokazałaś lepszy świat.

Gdyby nie ty byłoby mi o wiele trudniej.
Mam jednak z nimi kłopot. Nie do końca one są takie oswojone. W klatce uciekają aż się kurzy. Wiadomo potwór Marzon nadchodzi.

Pewnie będziemy to przerabiać jeszcze wiele miesięcy.
Na kolankach są strasznie zazdrosne. Jak głaszczę Amalę to Aloki mnie gryzie a jak miziam Aloki to Amala mnie łapie zębami za palce. To już nie delikatne podszczypywanie ale i nie ugryzienie. Taka kara dla mnie. Staram się miziać je razem, żeby obie były szczęśliwe, ale wtedy zaczyna się polka o miejsce. Najlepsze miejsce jest przy szyi i obie się biją. Każda się tak ustawia, żeby odepchnąć drugą. Robi się z tego straszny chaos, bo ta druga odepchnięta zaczyna się wściekać. Prym wiedzie Amala, która się wpycha najwyżej a potem jeszcze płacze, że jest nieszczęśliwa. Aloki zajmuje niższą pozycję i jest naprawdę grzeczna i cierpliwa ale czujnie na mnie patrzy. W końcu nie wytrzymuje i wbija się przed Amalę. No już dziś zarobiłam cios łapą w twarz od tej szarpaniny. Nic to, ale się martwię bo ciężko je zadowolić.
W końcu umiejscowiłam je tak, że obie były przy szyi, tylko każda z innej strony. Ja sobie leżałam. One na mnie. Wreszcie się uspokoiły i wyluzowały. I było cudnie.
Ale poradźcie co robić? Ja dla każdej mam czas i mogłabym poświęcać im te chwile każdej oddzielnie, ale biorę je razem, bo wtedy są bardziej wyluzowane. Zastanawiam się skąd wytrzasnąć trzecią rękę dla Baylee. I jak ogarnąć tą zazdrość. Jak biorę jedną to ta druga patrzy z domku i minę ma mało radosną.
One są bardzo inteligentne. Dziaś jak Aloki zorientowała się, że gdy Amala płacze to ja ją bardziej tulę to zaczęła też płakać i ja padłam ze śmiechu, bo nie ogarniam moich dziewcząt. Jednak codziennie je zabieram, tulę i miziam i widzę, ze to działa. Chciałabym jednak, żeby były szczęśliwe a nie dwie płaczusie. Co robić? Jak wy sobie radzicie ze swoimi?
Katiusza Amolika jest śliczna. To super, że jest taka fajna.