OSWAJANIE ADOPTOWANEGO PROSIACZKA
Moderator: Pulpecja
Re: OSWAJANIE ADOPTOWANEGO PROSIACZKA
Ja niestety w ogóle nie mam dywanu w mieszkaniu więc musi zadowolić sie kocem. Co do wyjmowania to akurat z tym nie mam technicznych problemów bo cały przód klatki jest otwierany. Nie muszę jej jakoś wyjątkowo ścigac po klatce, ale szczęśliwa nie jest. Ogólnie to jestem zdziwiona tym przywiązaniem do przebywania w zamknięciu bo zazwyczaj każdy zwierzak marzy o wydostaniu się z klatki. Nie wiem, może ona większość swojego życia spędziła w zamknięciu i tak bardzo sie przyzwyczaiła? Poprzedni właściciele w pewnym momencie stwierdzili, że prosiak ich uczula i zaprzestali bliższych kontaktów, prócz dawania jeść i sprzątania więc mała chyba troszkę zdziczała. Cóż, pracujemy nad oswajaniem nadal, odkarmiamy się i głaszczemy. Co będzie dalej czas pokaże.
Re: OSWAJANIE ADOPTOWANEGO PROSIACZKA
Świnki to leniwe stworzenia - często tylko trochę pospacerują, przebiegną kilka kroków, pożrą ogóra i pójdą się położyć U mnie jest podobnie, chociaż niektóre rzeczywiście wymiatają na całego. Ale oczywiście dwójka świniaków to i tak zawsze większy ruch. Moje muszą mieć naprawdę niezłe atrakcje (jak pagórki z poduszek w ich ulubionej wysokości), aby się rozruszały. Niektóre rzeczy potrafią sprytnie wykorzystać do zabawy.
Re: OSWAJANIE ADOPTOWANEGO PROSIACZKA
u mnie jest batalia o wyjście z klatki, potem pobiegaja zadowolone, jeśli jest coś na wybiegu - most, tunel, nora, wytarzają się w sianie, zjedzą coś (kładę im po całym pokoju smakołyki) lecz potem jest leżenie do momentu... gdy chcę je pochować do klatek, wtedy jest gonitwa
Re: OSWAJANIE ADOPTOWANEGO PROSIACZKA
Chciałam wszem i wobec ogłosić że Róża ma koleżankę. Od jakiś 3 godzin Weszłam do osiedlowego zoologa i spojrzały na mnie smutne świńskie oczy. Zdziwiła mnie obecność dorosłej świnki, bo do sprzedaży w klatce obok spały smacznie maluchy. Okazało się, że smutasek jest kolejną ofiarą nagłej dziecięcej alergii po 2 latach mieszkania u poprzednich właścicieli. Nie mogłam jej zostawić. Dodam, że panienka jest ślicznym trikolorkiem w okrągłe rozetki. Wypożyczono mi klatkę, dostałam w pudełeczku prosię i pojechaliśmy do domu. Celem zapoznania z moim tchórzliwym Różakiem. Rozetka roboczo nazywa się Misia, jest bardzo oswojona, niczego się nie boi, ładnie je i wąchają się z Różą przez pręty klatek. Na razie agresji nie widzę, obydwie zasnęły, wieczorem spróbuję na wybiegu. Albo może poczekam do jutra. Strasznie się cieszę, bo nowy prosiak jest cudny i przyjacielski i mam nadzieję, że się panny dogadają.
Re: OSWAJANIE ADOPTOWANEGO PROSIACZKA
I jak, udało się? Dziewczyny w przyjacielskich stosunkach?
Re: OSWAJANIE ADOPTOWANEGO PROSIACZKA
W zasadzie tak. Na razie mają dwie klatki i wspólny wybieg. Nowy prosiak jest podręcznikowym przykładem świnki morskiej: wesoły, przyjacielski, rozgadany, rozbiegany, troszkę postrzelony. Stary prosiak jest natomiast całkowitym przeciwieństwem: spokojny, nieśmiały, strachliwy o samotniczej naturze. Jak sie spotykają to nowy chce się bawić, a stary patrzy tylko gdzie jest jedzenie. Nowy jest natrętny i pobudzony, a stary ucieka. I tak biegają za sobą. Ale nie ma awantur. Raz pokłóciły sie o domek na wybiegu bo oczywiście musiały być w nim jednocześnie. Obyło się bez krwi. Za parę dni powinnam dostać nową dużą klatkę to wtedy będą musiały sie pogodzić we wspólnym domu. Będą miały dwa osobne domki to może jakoś pójdzie
Re: OSWAJANIE ADOPTOWANEGO PROSIACZKA
Sprawy nadal wyglądają jak wyglądały. Dziewczyny mieszkają w osobnych klatkach i spotykają się na wybiegu. Spotkania wyglądają różnie - czasami przyjaźnie czasami wrogo. Wszystko zależy od nastroju mojej pierwszej świnki. Bo Flafi ( czyli ta druga ) jest świnką książkową, przyjaźnie nastawioną do świata, wesołą i towarzyską. Natomiast Róża jest chimeryczna, raz gryzie, raz liże, a zazwyczaj chce żeby dać jej święty spokój. I wiem, że zapewne powiecie, że popełniam błąd, że powinnam je razem połączyć, że wszystko się ułoży. Dziś wiem, że się nie ułoży. Róża jest świnką aspołeczną, dobrze jej samej ze sobą, kocha swoją klatkę i jest jej tam dobrze. Taka jest, stwierdzam to po długim czasie obserwacji i szczerych chęci połączenia z wesołą koleżanką. Po prostu ona nie chce. Mnie to w sumie nie przeszkadza, mam dwie klatki do sprzątania, ale nie narzekam. Przygarnęłam Różę więc nie zamierzam jej oddawać bo jest aspołeczna. Jak dla mnie jest ok, sądze, że dla świnek również. Podejrzewam, że Róża została oddana własnie ze względu na swój stosunek do świata. Nie spełniła oczekiwań, nie jest wesoła ani śmieszna. Nie nadaje się na zabawkę dla dzieci, których poprzedni właściciele mieli dwoje. Trudno, ja dam sobie z nią radę, Flafi też nie zraża się jej humorami, chociaż często obrywa i musi uciekać. Dajemy radę