Imię świnki: Pokemonka
Wiek świnki: podobnież 7 lat, inne źrodło podaje że 4. Ja stawiam, że to bardzo wyniszczona 5 latka
Płeć świnki: samiczka
Adopcyjny numer świnki: 1961
Miejscowość, w której przebywa zwierzę, oraz u kogo: Juszkowo, Snajperka
Historię zwierzęcia, przebyte choroby: została przywieziona mi od dziewczyny chorej na schizofrenię dwubiegunową. Obecnie w trakcie diagnostyki
Informacje dot. diety: w trakcie poznawania.
Stan adopcji: Adopcja Wstrzymana
Kontakt do osoby, u której przebywa zwierzę: Snajperka PW, biuro@zbratemmniejszym.pl
Kto wydał pozwolenie: Mysz
Dodatkowe informacje:
Pokemonka miała ruszające się zęby, wypadające i skołtunione, oraz poklejone futro, pazury aż zakręcone i wagę ok. 450g gdy do nas trafiła (ważona była przez ścierkę i worki foliowe, więc waga była o kilka gram podwyższona przez to- a bałam się ją postawić po prostu na wadze. Od razu miała hipotermię, z którą walczyliśmy przez 2-3 dni (temp. 36,1-36,7 raz spadła do 35,6).
Futro miała sklejone gównem, ropą i bóg wie czym jeszcze. Śmierdziała strasznie. W uszach miała coś co wyglądało na rozmoczonego bobka
Mieszkała sama w 100 u mnie, aż do chwili, w której jej stan poprawił się na tyle, aby podjąć próbę przeniesienia jej do moich świnek- liczę się z tym, że ten proś już zostanie u mnie na stałe. Jest stara i nie wygląda jak normalna świnka morska, a właśnie jak jakiś pokemon, który uciekł z pokebolu i szwendał się sam, zapomniany długo po lesie.
Futro zostało wycięte, pazury skrócone, dwa razy dziennie podaje witaminy i minerały. Łapki zaczynają wyglądać w miarę normalnie- choć super normalne to nie będą- ma zdeformowane paliczki. Łapki wyglądają jak by były powyginane nienaturalnie. Bobkuje już normalnie. Po odrobaczeniu postanowiłam ją połączyć z moimi prosiakami (wet wykluczył choroby, wszoły itd. więc moje są bezpieczne), ponieważ Dziewczyna stała mi na prętach i domagała się kontaktu bardzo wyraźnie. Po połączeniu jej z moimi zaczęła rzucać się na zielonkę i jeść normalnie karmę- z czego bardzo się cieszę. Po obserwacji zauważyłam, że Pokemonka porusza się jedynie za Mitą. Chodzi jak jej cień. Mite porzuca ją jedynie w rogu klatki, gdzie zwykle podaje zielonkę. Wtedy Pokemonka idzie się ogrzać na rurki (z jednej strony świniowybiegu biegną rurki od ogrzewania, które zawsze są bardzo ciepłe. normalnie stoi tam drewniane piętro, które osłania je przed kontaktem, ale obecnie na czas łączenia jest wystawione), idzie spać i tyle. Potem podchodzi Mite, gada coś po swojemu do Pokemonki, obwąchuje ją i rusza żółwim tempem na obchód wybiegu. Pokemonka porusza się w ślad za moją pierworodną świnią.
I tak przez cały dzień. Gdy Mite zatrzymuje się przy poidle- Pokemonka pije. Gdy Mite zatrzymuje się przy sianie- Pokemonka je siano. Itd.
Przy czyszczeniu klatki, w której była wcześniej Pokemonka (zajmowała całą jedną setkę), zauważyłam, że wychodzone są jedynie dwie ścieżki- jedna z domku do poidła, druga z domku do paśnika. Pomiędzy sianem a poidłem ścieżki nie było. Była na trocinach, więc dobrze było widać którędy chodziła. Dodatkowo, jak się zataczała jeszcze w klatce to zostawiała taką ścieżkę, jak by ktoś wziął pluszaka i przejechał nim po ściółce (dzieci się tak czasem bawią, nie wiem jak to lepiej opisać).
Obecnie siedzi mi na kolanach i zaraz będę jej czyściła łapki. Teraz gdy jest z nią lepiej, ogladając jej oczy widzę coś w nich dziwnego, nieświnkowego. Obstawiam zaćmę, ale pewna będę po konsultacji z weterynarzem. Obecnie zajmowaliśmy się tym, aby przeżyła, zaczęła jeść i chodzić, dalsze leczenie w trakcie. Ona jak do mnie przyjechała oczy miała głównie zamknięte- ale z drugiej strony, wet by nie zwrócił uwagi na stan oczu? Coś mi się nie zgadza... Zobaczymy po konsultacji.
Pokemonka, Pruszcz Gdański, Adopcja Wstrzymana
Moderator: pastuszek
- martu.ha
- Posty: 1642
- Rejestracja: 31 lip 2013, 14:32
- Miejscowość: Warszawa
- Kontakt:
Re: Pokemonka, Pruszcz Gdański, Adopcja Wstrzymana
o jej biedna świneczka
dobrze, że jej koszmar się już skończył
czasem w nadmiarze "atrakcji" wet nie zwróci na coś uwagi. Skoro coś ma w oczkach to może być zaćma, bardzo częsta u starszych świnek przecież. Ona może nawet nie widzieć za dobrze, a Twoja Mita ją oprowadza po włościach. Bardzo dobrze, że daje się połączyć z inną świnką, nie jak moja Dorcia
dobrze, że jej koszmar się już skończył
czasem w nadmiarze "atrakcji" wet nie zwróci na coś uwagi. Skoro coś ma w oczkach to może być zaćma, bardzo częsta u starszych świnek przecież. Ona może nawet nie widzieć za dobrze, a Twoja Mita ją oprowadza po włościach. Bardzo dobrze, że daje się połączyć z inną świnką, nie jak moja Dorcia
Ostatnio zmieniony 22 kwie 2015, 18:31 przez martu.ha, łącznie zmieniany 1 raz.
- joanna ch
- Posty: 5254
- Rejestracja: 24 cze 2014, 16:55
- Miejscowość: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Pokemonka, Pruszcz Gdański, Adopcja Wstrzymana
wzruszyłam się... jak świetnie że ma taką bliską koleżankę, z którą raźniej się poruszać
- sosnowa
- Posty: 15290
- Rejestracja: 19 paź 2013, 11:11
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Saska Kępa
- Kontakt:
Re: Pokemonka, Pruszcz Gdański, Adopcja Wstrzymana
cholera. Dobrze, że już po koszmarze.
Re: Pokemonka, Pruszcz Gdański, Adopcja Wstrzymana
Boru. No jak tak można, przeżyła piekło.
Re: Pokemonka, Pruszcz Gdański, Adopcja Wstrzymana
Świnkę widać na obu filmikach tutaj (sławetną rurkę ciepła również )
https://www.youtube.com/watch?v=Lw_QAFBcTgQ
https://www.youtube.com/watch?v=XwCHRBeJUBk
Jutro postaram się nagrać jej i Menchesterowi indywidualne filmiki- choć wolałabym pokazać ją w lepszym stanie niż obecnie.
https://www.youtube.com/watch?v=Lw_QAFBcTgQ
https://www.youtube.com/watch?v=XwCHRBeJUBk
Jutro postaram się nagrać jej i Menchesterowi indywidualne filmiki- choć wolałabym pokazać ją w lepszym stanie niż obecnie.
Re: Pokemonka, Pruszcz Gdański, Adopcja Wstrzymana
Dobrze im tam u Ciebie, oj dobrze
Trzymam kciuki za powrót do całkowitego zdrowia Małej i domek!
Trzymam kciuki za powrót do całkowitego zdrowia Małej i domek!
Re: Pokemonka, Pruszcz Gdański, Adopcja Wstrzymana
Pokemonka godzinę temu odeszła.. Nie mam cenzuralnych słów, aby opisać to wszystko.. Chciałam nagrać filmik i pokazać ją wam, jej stan, to co się z nią dzieje... Nie zdążyłam.
To było takie wspaniałe... Karmiłam ją, myłam, czyściłam futro, podawałam witaminy, leki... Widziałam, jak zwierzątko zaczyna się na mnie otwierać. Zaczęła unosić pyszczek i piszczeć, gdy słyszała, że wchodzę. Czekała na Mite, cieszyła się z każdego ruchu, z każdej chwili poświęconej właśnie jej...
A teraz jej nie ma.
Może jestem głupim człowiekiem, ale kurna, ryczę jak bóbr i nie jestem w stanie się uspokoić. Chodziłam jak w zegarku, aby ją dokarmiać, trzymałam na rękach, spałam przy wybiegu gdy miała gorsze dni i kurde cały czas miałam jakąś głupią nadzieję...
Weterynarz powiedział dwa dni temu, gdy zobaczyłam poprawę, że to syndrom gasnącej świeczki.. Tak, wtedy mu nie wierzyłam.
Za późno... Żegnaj malutka... Przepraszam, ale nie jestem w stanie dalej pisać...
To było takie wspaniałe... Karmiłam ją, myłam, czyściłam futro, podawałam witaminy, leki... Widziałam, jak zwierzątko zaczyna się na mnie otwierać. Zaczęła unosić pyszczek i piszczeć, gdy słyszała, że wchodzę. Czekała na Mite, cieszyła się z każdego ruchu, z każdej chwili poświęconej właśnie jej...
A teraz jej nie ma.
Może jestem głupim człowiekiem, ale kurna, ryczę jak bóbr i nie jestem w stanie się uspokoić. Chodziłam jak w zegarku, aby ją dokarmiać, trzymałam na rękach, spałam przy wybiegu gdy miała gorsze dni i kurde cały czas miałam jakąś głupią nadzieję...
Weterynarz powiedział dwa dni temu, gdy zobaczyłam poprawę, że to syndrom gasnącej świeczki.. Tak, wtedy mu nie wierzyłam.
Za późno... Żegnaj malutka... Przepraszam, ale nie jestem w stanie dalej pisać...
- Lilith88
- Posty: 4733
- Rejestracja: 11 lis 2014, 20:35
- Miejscowość: Gdańsk
- Kontakt: