Asita.. nie jesteś sama.. my też ledwo ledwo, bo jednak utrzymanie prosinek na takim poziomie na jakim chcę kosztuje masę kasy,, jeszcze żółwiki, rybki.. często słyszę, że powinnam się pozbyć "czegoś", że jestem nienormalna jak mogę tak budżet obciążać, że mój Małż jest pewnie ze mną biedny bo przez "moje" świnki nie kupuje ciuchów czy innych rzeczy.. Małż zbanował mnie z przelewami na schroniska

i też mam focha od kumpeli która przyjeżdża zza granicy, że się w tym tygodniu spotkać nie mogę.. a ja podaję Pigi przeciwbóla ok 18 i muszę być w domu.. potem dokarmianie.. Jej zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Przykre, że niektórzy tego nie rozumieją, ale jakby oni mieli problem z kimś tak bliskim to wymagali by zrozumienia od nas.. no tak, ale nam chodzi "tylko" o "jakieś" zwierzęta..
a tak narzekając jeszcze.. w firmie jestem najgorzej zarabiającą i wiecie czemu? bo nie mam dzieci.. tylko ode mnie się wymaga bycia dzień w dzień.. jak chcę urlop to się muszę naprosić.. a koleżanki 3 miesiące nie było bo dziecko a to przeziębione, a to kaszelek.. byłam totalnie sama i jeszcze jazdy miałam, że się nie wyrabiam i blebleble.. a kasa mi nie potrzebna bo dzieci nie mam, wydatków nie mam. W związku z tym w wakacje, święta itp jak myślicie, kto kibluje w robocie?
Boli właśnie taka niesprawiedliwość, że to, że nie mamy dzieci oznacza, że jesteśmy gorsi.
ale

