No właśnie się obawiam, że jak mi się białas przydarzy na DT, to nie wytrzymam

. Miałam kiedyś dwa (Sarmik i Yogi)- piękni byli- weseli, zgrani i w ogóle! Ale nawet nie zdążyłam nimi nacieszyć- znaleźli dom błyskawicznie.
Inez pisze: (o Juniorze i świeżo wyuczonej sztuce quikania)
Lepiej późno niż wcale

To jest naprawdę dziwne. Świnie mam te, co były- a tu nagle całkiem nowy dźwięk- donośny, ale widać że nie używany od lat, a właściwie nigdy.
Lesio nadal spada na wadze. Cośtam memła, ale właściwie tyle, co nic. Leży pod hamakiem i nie wychodzi.
Kiedyś na forum wyczytałam mądre słowa (nie wiem czyje, choć mam trzy podejrzenia)- że jeśli dokarmia się strzykawką jedną chorą świnkę- trzeba dać spróbować karmy ze strzykawki również pozostałym, zdrowym świnkom. Po to, aby wiedziały o co chodzi z tą strzykawką a nie dopiero w chorobie uczyły się z niej jeść. Wtedy, kiedy przychodzi kryzys- ta wiedza bardzo się przydaje. I to jest prawda!
Ja tak właśnie robię. Nie spodziewałam się, że Leszek będzie wymagał dokarmiania- a jednak.. Wcina teraz bez marudzenia, choć widać, że technicznie jest mu ciężko, bo coś w pyszczku mu przeszkadza.
A kiedy podkarmiam Kubusia i Tedzia... podchodzi bardzo zabiedzony (

) Biszkopt i też musi dostać- choć trochę.