A zdjęcia robione przez pręty, bo chłopcy od razu podchodzą do wejścia licząc na jedzenie i drapanie. Poza tym od razu obudziłabym królewicza, próbując otworzyć klatkę.
Z ich socjalizacją nie jest już źle. Sęk w tym, że oni ufają mnie i tylko mnie. Każda inna osoba będzie musiała zaczynać praktycznie od zera. Przy obcych przestają ufać nawet mnie. Pracuję nad nimi, ale pracy sporo jeszcze przed nami.
Poza tym towarzystwo jest bardzo rozrywkowe. Za bardzo zabawne uważają zrywanie ścierek w kuchni i chodzenie za mną i podszczypywanie (bardzo delikatnie) po kostkach.
W tym prym wiedzie Szczepcio. Jak mu sie uda z zaskoczenia mnie zaczepić, go widać, że jest z siebie bardzo zadowolony.