Zobaczyłam sobie pierwszy post i czytam, że Gucio to zupełnie jak mój Żurek z jedzeniem: kulturalnie nad talerzykiem, bez rozrzucania, spokojnie i bez pośpiechu

Ale nie ma żadnej sznyty do pochwałki (na szczęście...)
Trzymam kciuki za szybki powrót do domu
Ps. Pastuszek, jakoś nigdy Ci nie podziękowałam za kapiochy, które mi zrobiłaś (takie zielone z brązowym środkiem rozmiar XL z wysyłką do Gdyni). Miśki powoli się do nich przekonują i cieszy mnie każdy moment, w którym do nich włażą. To są chyba twarde chłopaki i lubią spać w drewnie

Ale niedługo kapciochy będą na stałym wyposażeniu zagrody

A więc: dzięki!