Nie. Tasman i Geronimo byli ze sobą od urodzenia (są z jednej hodowli ale od dwóch mam i jest między nimi dzień różnicy) i tak sobie byli, żyli i było powiedzmy ok, choć Geronimo się ludzi boi i ciągle się płoszył i wskakiwał na Tasmana albo pod niego, wtedy Tasman go atakował i odpędzał. Poza tym Tasman go ustawiał na wszelkie możliwe sposoby, ciągle na niego szczękał i takie tam i był spokój dopóki Gery nie podrósł (mieli skończone jakieś 5-6 miesięcy) i się postanowił postawić okropnemu dyktatorowi. Efekt był taki, że Tasman został ciachnięty do krwi tak, że się bałam, że jeść nie będzie sam mógł (miał rozcięty nos i górną wargę dość mocno), krew kapała na podłogę jak go podniosłam a ja ryczałam. Geremu dziwić się nie można jak go dokładnie zaczęłam oglądać okazało sie że ma masę malutkich strupków przez to trzaskanie zębami ciągłe Taśka.. Taśka zabrałam z klatki dopóki się nie wygoi, na szczęście sam jadł. Po zagojeniu rany nie dało się już ich połączyć, Gery ma dość Tasmana i próbuje go dosłownie zabić, a Tasman mimo, że się Gerego teraz boi to mu nie chce dać władzy. Tasiek już nie jest tak agresywny w stosunku do Onyxa (może ma nauczkę) ale i tak go nieźle ustawia, a Onyx to taka kochana ciapa i się każdemu daje. Gery jest teraz dla Wiewiórka podobny jak Tasiek był dla niego ale nie gryzie go, odpędza tylko trzaskając zębami w powietrze, nigdy go nie ugryzł i zdarza mu się przytulić małego jednak czasem, a Wiewiórek znalazł sposób na zmiękczenie go a mianowicie zaczyna płakać/skomleć i Gery wtedy mięknie i pozwala mu na wszystko

Ot taka historia.
Wygrzewaj się wygrzewaj, mam nadzieję, że bardzo nie bolało
