Lewis nadal zachowuje sie po swinsku, a tymczasem mam problem z Ryanem. Tak skubany gania po klatce Alfa, ze ten az ze strachu piszczy. To wina Ryana, ze Alf ciagle siedzi skulony pod poleczka i sie chowa, bo Ryan nie pozwala mu wychodzic. Rany jaka wredota z niego. Dzisiaj Alf jakos przestal mnie sie bac tak bardzo, bo jak Ryan go ganial to nakrzyczalam na niego a Alfa wzielam do mnie na lozko i sie ladnie rozluznil. Potem siedzialam przy klatce i za kazdym razem jak Ryan go dziobal zebami to polozylam palec mu na mordce i stanowczo wytlumaczylam, ze nie wolno tak gnebic Alfa. Alf wykorzystal to, ze panuje nad sytuacja i nawet z norki wyszedl i chodzil po klatce bo wiedzial, ze nie pozwole go gryzc. Nie wiem co z nimi mam zrobic.